Na terenach naturalnych woda opadowa wsiąka w ziemię, odżywia rośliny, paruje stopniowo. W zabudowanym, zabetonowanym i zaasfaltowanym mieście większość wody opadowej spływa do systemów kanalizacyjnych. Efekt: miejska susza.
Co roku wiosną i latem władze miast i gmin apelują o oszczędne gospodarowanie wodą, niepodlewanie ogrodów wodą z wodociągów i wykorzystywanie do tego celu deszczówki.
6,5
proc.wód opadowych jest zatrzymywanych lokalnie w Polsce. W Hiszpanii to prawie 50 proc.
Co możemy zrobić, by susze były mniej dotkliwe? Eksperci przekonują, że najważniejsza jest retencja, czyli lokalne zatrzymywanie wody opadowej.
– Istotnym wyzwaniem dla miast chcących ograniczać działanie tzw. miejskiej wyspy ciepła jest zmiana podejścia dotyczącego retencji wód opadowych – mówi Sylwia Molewska z fundacji Biznes dla Klimatu. – Konieczne jest odejście od obecnego, wciąż popularnego, działania „z chmury do rury”, czyli jak najszybszego pozbycia się wody opadowej poprzez sieć kanalizacji, na rzecz tworzenia rozwiązań retencjonujących wodę opadową, tak by deszczówka w jak największym stopniu została zagospodarowana w miejscu opadu, a nie odpływała bezpowrotnie.
Według badań prowadzonych w ramach programu „Stop Suszy!” gromadzimy w zbiornikach zaledwie 6,5 proc. wody opadowej. Hydrolog, wiceszef PAN-u, profesor Paweł Rowiński, ocenia, że potencjał retencyjny Polski wynosi ok. 15 proc. Przedsiębiorstwo Wody Polskie opracowało plan, który zakłada podniesienie retencji w naszym kraju do takiego właśnie poziomu do roku 2030.
– Jest dużo do zrobienia i należy te procesy przyspieszyć. Wszelkie prognozy klimatyczne pokazują, że susza będzie się powtarzać w przyszłości – podkreśla profesor Rowiński.
Jak więc już teraz możemy w miastach magazynować wodę opadową? Oto sprawdzone sposoby na zwiększenie retencji.
Powrót do natury
Wiele miast powstawało na terenach zalewowych rzek – ziemia była tu urodzajna, a dostęp do wody nieograniczony. Niestety, z czasem zabetonowaliśmy naturalne tereny retencyjne. Powodzie i susze w przestrzeniach zurbanizowanych stały się dużo bardziej dotkliwe. Ich skutki może łagodzić nowoczesne, zrównoważone miasto, które działa jak gąbka (ang. sponge city).
W miastach trwa dziś walka z betonozą i osłabieniem efektu miejskiej wyspy ciepła. Jednocześnie powinniśmy też zadbać o zachowanie i ochronę okolicznych bagien i mokradeł. Są one ważnym ogniwem naturalnego cyklu hydrologicznego, a także domem dla zwierząt i roślin. Pozwólmy dzikiej przyrodzie wrócić do miasta.
– Adaptacja do zmian klimatu wymaga nowego podejścia do planowania miejskich przestrzeni. Trzeba zadbać o powszechność zielono-niebieskiej infrastruktury i nie mogą być to jedynie hasła, a realne działania prowadzące do odbetonowania miast, a także zmiany priorytetów dotyczących intensywności i rodzaju zabudowy miejskiej – wyjaśnia Sylwia Molewska. I dodaje: – Miasta przyjazne mieszkańcom, to miasta przyjazne naturze, które nie wypychają jej z miast, a traktują priorytetowo i integrują ją z miejską infrastrukturą. Priorytetem w strategiach rozwoju miast musi stać się ochrona oraz odpowiedzialne wykorzystanie potencjału natury, a także ograniczenie negatywnego wpływu rozwoju i powstawania nowych inwestycji na ekosystem.
Miejska gra w zielone
Najefektywniej zatrzymują wodę i działają jak nawilżacze powietrza drzewa. Jedno drzewo może wyparować nawet 500 l wody dziennie! Chrońmy więc drzewa w mieście i sadźmy je, gdzie tylko to możliwe.
Dobrym i coraz częściej stosowanym rozwiązaniem jest rezygnacja z regularnego koszenia trawnika. Wyższa trawa zatrzymuje więcej wody deszczowej. Najlepiej jednak trawnik zastąpić łąką kwietną.
Polska nam wysycha
Zasoby wód powierzchniowych w Polsce wynoszą około 1,6 tys. m sześc./rok/osobę, podczas gdy średnia dla Europy jest niemal trzykrotnie większa (4,56 tys. m sześc./rok/osobę).
Łąki kwietne wspierają rozwój bioróżnorodności w mieście, dają schronienie zwierzętom i są „stołówką” dla owadów. Korzenie roślin porastających łąkę magazynują efektywnie wodę – łąka nie wymaga częstego podlewania, jest odporna na suszę. Oczyszcza powietrze w mieście lepiej niż przystrzyżony trawnik.
Warto też wprowadzić rozwiązania skandynawskie dotyczące trawników. W naszym kraju trawniki zazwyczaj są usytuowane powyżej poziomu ulicy czy chodnika, często też oddzielone wysokimi krawężnikami, anp. w Danii trawniki znajdują się poniżej chodnika, a krawężniki co jakiś czas są przerywane, dzięki temu woda deszczowa wsiąka w ziemię i nawadnia rośliny.
Przepuszczalne nawierzchnie
Porowaty asfalt i beton czy niepełne płyty przepuszczają wodę bezpośrednio do gleby, zatrzymują ją tam, a następnie oddają w postaci pary. Chłodzi to nawierzchnię i tym samym osłabia efekt miejskiej wyspy ciepła. Woda nie spływa gwałtownie ulicami do kanalizacji, co też zapobiega lokalnym podtopieniom. Podjazd do domu lub garażu, miejsca parkingowe, chodniki i ścieżki warto odbetonować i wysypać przepuszczającym wodę żwirem.
Niecki i rowy
Przed zalaniem ulic, parkingów, placów, a z drugiej strony zbyt szybkim odpływem wody opadowej chronią porośnięte roślinami i wyłożone kamieniami niecki i rowy. Często są też one wyposażone w specjalną warstwę filtracyjną, która usprawnia wchłanianie wody, jednocześnie usuwając z niej zanieczyszczenia.
Zielone dachy i ściany
Wertykalne ogrody i roślinność na dachach stanowią doskonałą izolację dla budynków – zimą grzeją, a latem chłodzą, a dodatkowo: oczyszczają powietrze, sprzyjają rozwojowi miejskiej bioróżnorodności i magazynują wodę. Woda opadowa, zamiast spływać do kanalizacji, jest zatrzymywana w warstwie drenażowej, służy roślinom, paruje do atmosfery.
Ogrody deszczowe
Spływająca z dachu lub innej powierzchni utwardzonej woda deszczowa jest stopniowo wchłaniana i wykorzystywana przez rośliny. Jest także przez systemy korzeniowe roślin oraz odpowiednio dobrane podłoże oczyszczana z metali ciężkich, pyłów, węglowodorów aromatycznych.
Ogrody deszczowe można zakładać w gruncie – w zagłębieniach terenu, przy kanałach burzowych lub bezpośrednio przy terenach utwardzonych, np. przy ulicy, albo w specjalnych skrzyniach czy pojemnikach.
Oczka wodne i stawy
Odpowiednio przygotowane i wyposażone małe zbiorniki retencyjne w prywatnych ogrodach – popularne oczka wodne czy niewielkie stawy – magazynują, oczyszczają wodę, a także zwiększają lokalną bioróżnorodność. Taki zbiornik powinien mieć około 15–20 m sześć. pojemności, a głębokość minimum 1 m. To zapewni prawidłowy przebieg procesów biologicznych, a w konsekwencji – zachowanie dobrej jakości wody.
Pojemniki na deszczówkę
Nie zawsze woda wymaga uzdatniania, do wielu celów, np. do podlewania roślin, nawadniania oczek wodnych czy mycia samochodów lub chodników, możemy użyć tej, którą zgromadzimy podczas opadów. Wystarczy odprowadzić deszczówkę z rynien do odpowiednich pojemników, sprawdzi się tu nawet zwykła beczka.
Mapa retencji
Rozwój przydomowej retencji może przynieść wymierne efekty. Stwórzmy razem z Manifestem Klimatycznym polską mapę retencji. Policzmy, ile już gromadzimy wody opadowej.