Grajmy w zielone w miastach

12-08-2021

W XXI wieku inwestycje w zieloną infrastrukturę są dowodem na społeczną odpowiedzialność władz miasta i wyrazem troski o jego mieszkańców, środowisko i zrównoważony rozwój.

Drzewa są niezbędne do życia ludzi: produkują tlen, oczyszczają powietrze, absorbują dwutlenek węgla, zatrzymują wodę, obniżają temperaturę i tłumią hałas. I last but not least - redukują nasz stres, poprawiają nastrój i samopoczucie. Kochajmy drzewa!

Nowoczesne technologie pozwalają zamienić miejskie nieużytki, tereny poprzemysłowe, torowiska, dachy i ściany budynków w zielone enklawy. Dążenie do bliskości z naturą to obecnie dominujący trend w aranżacji zarówno przestrzeni w mieście, jak i kompleksów mieszkalnych, biznesowych czy użytkowych. Marzenie o zielonym mieście nie wydaje się już dziś tak utopijne jak dekadę czy dwie temu.

Polacy chcą zielonych miast

Zdecydowana większość (92–93 proc.) mieszkańców Warszawy i Krakowa chce więcej drzew i terenów zielonych. Poparcie dla zielonej infrastruktury jest w tych miastach największe w Europie (średnia to 82 proc.). Tak wynika z przeprowadzonego wiosną br. sondażu dla nowej kampanii na rzecz Czystych Miast.
Chcemy także: więcej przestrzeni dla ruchu pieszego (71 proc. w Krakowie/64 proc. w Warszawie) i dla rowerowego (ponad 60 proc. w obu miastach), promowania transportu publicznego (76 proc. w Krakowie/72 proc. w Warszawie), po 2030 roku wjazdu do miast tylko aut bezemisyjnych, czyli w praktyce elektrycznych (ok. 58 proc. w obu miastach).

Po co nam zieleń  w mieście

Lista korzyści z posiadania parków, kwietnych łąk, trawników, zielonych ścian, balkonów, tarasów i dachów, ogrodów kieszonkowych, linearnych, fasadowych czy zielonych przystanków jest długa. Stają się one coraz cenniejsze w czasach zagrożeń klimatycznych.

Drzewa i zieleń poprawiają jakość miejskiego powietrza – pochłaniają dwutlenek węgla z atmosfery i usuwają zanieczyszczenia. Obszary zielone, szczególnie korony drzew, przyczyniają się do wytwarzania tlenu niezbędnego do funkcjonowania organizmów żywych. Jedna dorosła sosna zapewnia wystarczającą ilość tlenu do oddychania dla trzech osób.

Miejska zieleń spowalnia spływanie wód opadowych, dzięki czemu woda jest lepiej magazynowana w glebie na czas bez opadów. Drzewa i pnącza tłumią i ograniczają hałas. Są naturalną ochroną przed decybelami. Zapewniają także cień, co w czasie upałów zapobiega nagrzewaniu się ulic i budynków i pozwala ograniczyć zasięg występowania miejskiej wyspy ciepła, a także utrzymać optymalną temperaturę i wilgotność w budynkach.

Zielona infrastruktura poprawia estetykę miasta, zachęca do spacerów i rekreacji. A to wpływa korzystnie na zdrowie mieszkańców. Dzięki drzewom żyjemy dłużej. Wielkie badanie przeprowadzone przez Barcelona Institute for Global Health, Uniwersytet Kolorado i Światową Organizację Zdrowia (WHO) na terenie Australii, Kanady, Chin, Hiszpanii, Włoch, Szwajcarii i Stanów Zjednoczonych z udziałem 8 mln ludzi potwierdza, że dłużej żyją osoby mieszkające na terenach z większą ilością zieleni. Co więcej – każdy wzrost roślinności o 10 proc. w promieniu pół kilometra powoduje 4-procentowy wzrost długości życia okolicznych mieszkańców.  

last but not least – drzewa nas po prostu uszczęśliwiają. Już samo patrzenie na nie powoduje obniżenie poziomu stresu, dotykanie roślin (polecamy szczególnie brzozy, dęby i buki) wywiera pozytywny wpływ na nasz układ odpornościowy i krążenie, a także koncentrację i twórcze myślenie. Niemieccy naukowcy zbadali z kolei, że osoby, które mają codzienny kontakt z przyrodą w promieniu 100 m od domu, rzadziej zażywają antydepresantów.

Jajecznica na betonie

W czasie tegorocznych upałów pomiary temperatury przeprowadzili w centrum Gdańska aktywiści Zielonej Fali Trójmiasto. Wyniki na obszarach bez drzew były przerażające: chodnik nagrzał się do temperatury 49,2oC, a ściana budynku do 50,7oC. W miejscu zacienionym drzewami temperatury wynosiły: chodnik 32,7oC, a ściana 34,2oC.
Krok dalej poszedł 19-letni Kacper Ropka, który przeprowadził w podkrakowskich Krzeszowicach happening: na rozgrzanym betonie na rynku… usmażył na patelni jajecznicę z trzech jajek.

Drzewa warte miliony

Na zlecenie warszawskiego ratusza zmapowano drzewa rosnące w granicach miasta, o minimalnej wysokości trzech metrów i powierzchni korony 7 mkw. Na pierwszej w Polsce Mapie Koron Drzew znalazło się ponad siedem milionów drzew, ale nie uwzględnia ona roślin rosnących pod koronami innych drzew. Szacuje się więc, że w Warszawie rośnie w sumie około dziewięciu milionów drzew. Ich korony zajmują 165 km2, czyli 1/3 powierzchni miasta, najwyższe drzewo ma ponad 44 m, najliczniejsze są sosny (29 proc.) oraz dęby (12,6 proc.).

Dzięki mapie władze miasta mogą np. sprawdzić, gdzie są przerwane korytarze ekologiczne i gdzie trzeba planować nowe nasadzenia. Zmapowanie drzew pozwala oszacować ilość pochłanianego przez nie dwutlenku węgla, produkowanego tlenu, a także zidentyfikować miejskie wyspy ciepła. 

Naukowcy ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego zbadali z kolei, ile warszawskie drzewa „zarabiają”. Rocznie jest to 170 mln zł, czyli średnio 85 zł na osobę. 

 „Usługi” świadczone przez drzewa wyceniono, biorąc pod uwagę po pierwsze koszty, których źródłem są miejskie zanieczyszczenia: zapadanie mieszkańców na zdrowiu, wcześniejsze zgony, straty materialne (np. niszczenie elewacji budynków), a po drugie, szacując pozytywny efekt pochłaniania przez drzewa gazów cieplarnianych wywołujących globalne ocieplenie. Najwięcej oczywiście „zarabiają” drzewa w centrum, bo jest ich tam najmniej, oraz najstarsze, prawie trzykrotnie więcej niż małe. Co więc oczywiste, te najstarsze, szczególnie w śródmieściu, muszą być najbardziej chronione.  

Wycena drzew przeprowadzona przez ekspertów z SGGW pozwala urealnić koszty odtworzenia drzew w przypadku wycinki – jeśli np. deweloper na potrzeby inwestycji chce wyciąć pięć starych drzew w centrum miasta, nie może ich po prostu zastąpić pięcioma młodymi drzewami na peryferiach. 

„Pracę” drzew podliczył również Londyn. W niektórych miejscach w tym mieście drzewa są sadzone nieprzerwanie od średniowiecza. W 2015 roku 8,4 miliona londyńskich drzew, usuwając zanieczyszczenia z atmosfery, wykonało usługę wartą 126 milionów funtów! Cieszmy się, że burmistrz Londynu nie wie, że polskie drzewa są tańsze, a równie efektywne!

Które miasto ma najwięcej zieleni? 

Obserwatorium Polityki Miejskiej IRMiR na podstawie zdjęć satelitarnych przeanalizowało w największych polskich miastach obszary pokryte roślinnością o dobrej kondycji.

Średni udział terenów zieleni (UTZ) – lasów, gęstego zakrzewienia i bujnych łąk – w całkowitej powierzchni dużych miast wyniósł 52 proc. Najwyższym UTZ odznaczają się: Koszalin (70 proc.), Zielona Góra (67,5 proc.) i Kielce (66,8 proc.), najniższym: Opole (25,2 proc.), Kalisz (28,1 proc.) i Białystok (35,1 proc.). Najbardziej zwarte tereny zieleni występują w Gdyni oraz Koszalinie. Najlepszą dostępnością do terenów zieleni (w obrębie 5-minutowego spaceru) może się pochwalić Rzeszów oraz Ruda Śląska, najsłabszą Opole i Elbląg.

Polska nam wysycha

26-06-2021

Od 2013 roku suszę mamy praktycznie każdego roku. Jedną z jej przyczyn są zimy bez śniegu, bo to jego topnienie było na wiosnę głównym źródłem zasilania w wodę gleby i rzek.

Znajdujemy się na jednym z ostatnich miejsc w Europie pod względem zasobów wodnych. Na jednego mieszkańca Polski przypada trzy razy mniej wody niż w innych krajach.

Czytaj dalej