W najnowszym biuletynie klimatycznym przygotowanym na zlecenie Komisji Europejskiej, Copernicus Climate Change Service (C3S) podał, że średnia globalna temperatura powietrza w kwietniu br. na naszym kontynencie wynosiła 15,03°C, czyli 1,58°C powyżej średniej dla kwietnia z epoki przedindustrialnej 1850–1900, 0,67°C powyżej średniej z lat 1991–2020 i 0,14°C powyżej poprzedniego rekordu z kwietnia 2016 roku.
Średnia globalna temperatura z ostatnich dwunastu miesięcy – od maja ub.r. do kwietnia br. – jest najwyższa w historii. Wynosi ona 1,61°C powyżej średniej przedindustrialnej z lat 1850–1900 i 0,73°C powyżej średniej z lat 1991–2020.
Czy temperatura na świecie nadal będzie rosła? Eksperci nie mają dla nas dobrych informacji.
– Wahania temperatury związane z cyklami naturalnymi, takimi jak np. El Niño, pojawiają się i znikają, ale dodatkowa energia uwięziona w oceanach i atmosferze w wyniku rosnącego stężenia gazów cieplarnianych będzie kierować globalną temperaturę w stronę nowych rekordów – skomentował wyniki pomiarów z kwietnia br. Carlo Buontempo, dyrektor Copernicus Climate Change Service.
Drastyczne skutki zmian klimatu
Raport Copernicusa opisuje katastrofalne zjawiska pogodowe, z jakimi w ostatnim miesiącu zmagał się cały świat. Susze pustoszyły Hiszpanię, Włochy, Bałkany, Turcję, Ukrainę i Rosję, a także Meksyk i Australię. Z kolei nawalne deszcze występowały w Ameryce Północnej, Azji Centralnej, krajach Zatoki Perskiej czy Brazylii.
Za zmiany klimatu odpowiadają w dużym stopniu miasta i to one najbardziej odczuwają skutki tych zmian. Według prognoz ONZ w 2050 roku 68 proc. ludności świata będzie mieszkać na terenach zurbanizowanych. W Europie mieszkańcy miast stanowią obecnie ponad 74 proc. populacji, w Polsce – ponad 60 proc. To miasta odpowiadają za 60–70 proc. zużycia energii i 75 proc. emisji związków węgla do atmosfery.
W 2021 roku interdyscyplinarny zespół doradczy do spraw kryzysu klimatycznego przy prezesie Polskiej Akademii Nauk pod przewodnictwem prof. dr. hab. Szymona Malinowskiego z Instytut Geofizyki Uniwersytetu Warszawskiego wydał alarmistyczny komunikat, w którym przeanalizował zagadnienia związane z przyczynami zmiany klimatu i ich konsekwencjami dla miast.
Według naukowców, najbardziej odczuwalnymi skutkami będą: nasilające się zjawisko miejskiej wyspy ciepła, związane z rosnącą temperaturą, jak też błyskawiczne powodzie, wynikające z uszczelniania powierzchni i wypierania z miast zieleni i otwartej wody.
W zabetonowanych miastach trudniej niż w lesie czy na wsi znosi się temperatury, w tropikalne noce, kiedy temperatura nie spada poniżej 20oC, gorzej się śpi, organizm się nie regeneruje. To szczególnie niebezpieczne bywa dla małych dzieci i ludzi starszych.
Śmiertelnie niebezpieczne upały
Częstsze występowanie miejskich fal upałów spowoduje znaczny wzrost śmiertelności. Eksperci z PAN oszacowali, że np. w Warszawie po 2040 roku aż sześciokrotnie ma się zwiększyć liczba pięciodniowych fal upałów. Śmiertelność wzrośnie wówczas nawet o ponad 225 proc. w porównaniu z obecnym poziomem.
Jak zatrzymać zmiany klimatu w miastach
Betonoza, samochodoza, rozlewanie się zabudowy miejskiej – to najczęstsze „choroby” polskich miast.
Na podstawie rekomendacji stworzonych przez zespół prof. Malinowskiego, jak i miejskich planów adaptacji do zmian klimatu można ułożyć listę strategicznych działań długofalowych, które pozwolą zadbać o komfort i bezpieczeństwo mieszkańców.
Wszędzie tam, gdzie to jest tylko możliwe, miasta należy odbetonować i postawić na błękitno-zieloną infrastrukturę, czyli wodę i zieleń, a szczególnie drzewa. Polskie miasta powinny się zazielenić, bo to zwiększy ich bioróżnorodność, a także uodporni je na susze i powodzie oraz obniży w nich temperaturę.
Konieczne jest przejście na odnawialne, zeroemisyjne źródła energii. Zgodnie z założeniami polityki energetycznej Polski, jednym ze sposobów na skuteczną poprawę jakości powietrza pozostaje podłączanie indywidualnych odbiorców do sieci ciepłowniczej.
Trzeba masowo poprawić efektywność energetyczną budynków – dzięki termomodernizacji i wykorzystaniu energooszczędnych technologii.
Miasta powinny być zwarte, tworzone zgodnie z zasadą miasta 15-minutowego. Należy ograniczyć ich niekontrolowane rozlewanie się na przedmieścia.
Aklimatyzacja do zmian
Jak zaprojektować miasto, by dało się w nim żyć w coraz mniej przyjaznym ludziom klimacie? Odpowiedzi na to pytanie udzielają Australijczycy, budując od zera na 114 ha na przedmieściach Sydney Bradfield City Centre (zobacz film). Będzie to pełne zielonych terenów neutralne klimatycznie miasto, przystosowane do zmian klimatu, w którym energia w stu procentach ma pochodzić z OZE. Prace budowlane rozpoczęły się w 2022 roku. Miasta zacznie działać w 2029 roku, wraz z oddaniem do użytku pobliskiego lotniska.
Budynki mają być energooszczędne, powstają z materiałów o niskim śladzie węglowym. Dachy będą przystosowane do odbijania silnego promieniowania słonecznego. W planie miasta przewidziano dużo zieleni – wzdłuż ulic, ogrody wertykalne, zielone dachy, parki. 30 proc. powierzchni miasta zajmie przestrzeń publiczna, otwarta dla wszystkich, z dwuhektarowym parkiem centralnym. Głównym środkiem transportu publicznego będzie linia metra łącząca miasto z lotniskiem, ruch samochodowy przewidziano tylko na głównych drogach. Większość obszaru miasta ma być dostępna w zasięgu 5-minutowego spaceru od stacji metra.