Pamiętajcie o ogrodach, przecież stamtąd przyszliście…
W żar epoki użyczą wam chłodu tylko drzewa, tylko liście.
Pamiętajcie o ogrodach, czy tak trudno być poetą.
W żar epoki nie użyczy wam chłodu żaden schron, żaden beton.
Jonasz Kofta (1964)
Czy w końcu zaczęliśmy słuchać poetów? W ostatniej dekadzie także władze miast zrozumiały, że sadzenie drzew, tworzenie zieleńców i zakładanie ogrodów to nie są fanaberie miejskich hipsterów, ale konieczność – ze względu na komfort życia i zdrowie mieszkańców. Kwestia zrównoważonego rozwoju obszarów miejskich zyskuje coraz bardziej na znaczeniu.
Jak w biurze nawiązać więź z naturą
Mieszkańcy miast spędzają w pomieszczeniach ponad 80 proc. czasu, z czego połowę w pracy. Środowisko wewnątrz budynków jest więc kluczowe dla zdrowia, dobrego samopoczucia oraz wydajności pracy. Przy projektowaniu budynków coraz częściej wykorzystuje się trend zwany po angielsku biophilic design. Polega na aranżowaniu wystroju wnętrz tak, by natura stanowiła integralną część budynku lub konkretnego pomieszczenia, np. biura, lobby hotelowego czy salonu fryzjerskiego. Wykorzystanie kompozycji roślinnych oddziałuje na nasze zmysły i emocje. Jak twierdzą eksperci, stajemy się swobodniejsi i pewniejsi w działaniu, a jednocześnie bardziej skoncentrowani, odczuwamy wyższą satysfakcję, rośnie w nas optymizm.
Dzięki zieleni miasta są: zdrowsze, bezpieczniejsze i przyjaźniejsze. I stają się lepszym miejscem do życia.
Wiedzą to w NASA: sadźmy drzewa
Im więcej zieleni w mieście, tym większa powierzchnia chłodzenia – niezależnie od tego, czy ta zieleń rośnie wokół budynku, czy tworzy np. zielone fasady. Korzystając z danych satelitarnych i pomiarów temperatury, naukowcy z NASA obliczyli, że dopóki tereny zielone stanowią co najmniej 65 proc. powierzchni miasta, temperatura w centrum jest tylko o 1,3oC wyższa niż na przedmieściach. Kiedy zieleni ubywa, różnica temperatur rośnie, nawet do 4oC.
Kluczowe dla przyszłości ludzi są drzewa – chronią przed promieniami słonecznymi i dają cień, produkują tlen, nawilżają i oczyszczają powietrze, ułatwiają zatrzymywanie wody, pozytywnie wpływają nie tylko na nasze samopoczucie, ale i na długość życia, zmniejszając ryzyko wystąpienia niektórych chorób.
Pod patronatem Parlamentu Europejskiego globalną kampanię promującą leśnictwo miejskie jako remedium m.in. na zanieczyszczenie powietrza i zmiany klimatu rozpoczął w 2018 roku włoski architekt Stefano Boeri. Zachęca władze miejskie i organizacje pozarządowe, architektów i deweloperów do projektowania bardziej ekologicznych krajobrazów miejskich.
Architekt jest znany ze swoich miejskich projektów leśnych, w tym pionowych wież Bosco Verticale w Mediolanie, Liuzhou Forest City w Chinach oraz Trudo Vertical Forest w Eindhoven.
Pionowo i bosko
Bosco Verticale (po włosku pionowy las) to para luksusowych mieszkalnych wieżowców w dzielnicy Porta Nuova w Mediolanie, oddanych do użytku w październiku 2014 roku. Wieżowce mają wysokość: Torre E – 111 m i 27 kondygnacji, Torre D – 76 m i 19 kondygnacji. Na powierzchni 8900 m kw. balkonów, tarasów i dachów rośnie ponad 900 drzew (550 na pierwszej i 350 na drugiej wieży), oferując schronienie 1600 okazom ptaków i motyli. Budynek przekształca rocznie ok. 20 ton dwutlenku węgla w czysty tlen!
Stefano Boeri rozwija projekt pionowego lasu, stawiając kolejny zielony drapacz chmur – tym razem w Eindhoven w Holandii. Fasada zostanie obsadzona 125 drzewami i 5200 krzewami i innymi roślinami. Ponad 70 gatunków roślin ma pochłonąć 50 ton dwutlenku węgla w przeciągu roku. W Trudo Vertical Forest będzie się mieścić 125 mieszkań socjalnych, o powierzchni 50 m kw. z 4-metrowymi balkonami, na których zostaną zasadzone przynajmniej jedno drzewo i około 20 roślin krzewiastych.
Tak to się robi w Paryżu
Paryżanie narzekają na brak terenów zielonych w mieście, mają ich dużo mniej niż londyńczycy czy mediolańczycy. Mer Anne Hidalgo zaproponowała rozwiązanie: zakładanie miejskich lasów wokół Paryża. Do 2030 roku 50 proc. miasta ma zostać pokryte parkami i zielonymi dachami. Ogrody leśne zaplanowano np. nad parkingami przy l’Hôtel de Ville i Gare de Lyon, za operą Palais Garnier, wzdłuż dwóch deptaków na prawym brzegu Sekwany. Miejskie lasy mają służyć jako miejsca, w których mieszkańcy będą mogli odpocząć na łonie natury także w trakcie dnia pracy.
Najbardziej jednak spektakularne przedsięwzięcie w Paryżu to obecnie przekształcenie Pól Elizejskich w zielony ogród. W styczniu 2021 roku zatwierdziła je mer Hidalgo. Realizacja projektu pochłonie 250 milionów euro. Pierwsze efekty przebudowy paryżanie zobaczą już w 2024 roku. Wtedy ma być gotowa główna część alei: o połowę zmniejszy się przestrzeń parkingowa dla aut, pojawią się szersze chodniki i nowe nasadzenia zieleni. Pola Elizejskie – w zamierzeniu władz miasta – mają stanowić wzorcowy przykład zielonej aranżacji ulicy współczesnego miasta.
Zrób sobie park
Z amerykańskich miast dotarła do nas idea tzw. parków kieszonkowych (pocket parks). Jeden z pierwszych takich miniparków, Paley Park, powstał w 1967 roku w Nowym Jorku na Manhattanie. Ma powierzchnię 390 m kw., słynie ze sztucznego wodospadu, który zagłusza hałas wielkiego miasta.
Parki kieszonkowe to sposób na tworzenie nowych terenów zielonych w przestrzeni dużych miast. Mają zazwyczaj 300-1000 m kw., są ogólnie dostępne i wyposażone w elementy małej architektury do odpoczynku lub aktywności fizycznej. Stanowią popularne miejsce integracji mieszkańców.
W Polsce pierwsze parki kieszonkowe powstały w Krakowie (skwer przy ulicach Fałata i Prusa w dzielnicy Zwierzyniec, zaraz potem Ogród Motyli u zbiegu Dekerta, Wałowej i Kiełkowskiego na Podgórzu), kolejne w Łodzi (dzielnica Polesie) i w Warszawie (dzielnica Wilanów).
Miejska partyzantka ogrodnicza
Ruch Guerilla Gardening realizuje ideę uprawiania ziemi, która nie jest własnością uprawiających ją osób. Cele takiego działania mogą być polityczne, np. niezgoda na niesprawiedliwy podział zasobów żywności czy przestrzeni miejskiej, społeczne – reaktywacja wspólnot sąsiedzkich, ale także ekologiczne czy artystyczno-estetyczne.
Innym rodzajem miniparku, zazwyczaj w centrum miasta, jest parklet, czyli kawałek ulicy i chodnika, gdzie stawia się donice z roślinami, siedziska, ewentualnie miejsce parkingowe dla rowerów. I już jest: zielono, wygodnie, praktycznie i przyjaźnie. Parklet to otwarte miejsce do posiedzenia, odpoczynku, spotkania z sąsiadami. Może być na chwilę, na stałe, sezonowo oraz w wersji mobilnej.
Parklety pojawiły się w San Francisco dekadę temu i szybko zawojowały świat. W Polsce spotkamy je m.in. w Lublinie, Łodzi, Gdyni czy Krakowie, powstają zazwyczaj w ramach budżetu obywatelskiego.
„Tworzenie ogrodu jest proste i przyjemne” – tak władze Rotterdamu zachęcają mieszkańców, by zakładali ogrody fasadowe. Wystarczy zdjąć płyty chodnikowe i przy fasadzie budynków zasadzić rośliny. I kuszą: „Wystarczy jedna pnąca roślina, słonecznik albo malwa, żeby ulica stała się piękniejsza. Ale możesz zasadzić też inne rośliny – to jest twój wybór”. Na oficjalnej stronie Rotterdamu przekonują: „Więcej zieleni sprawia, że miasto jest bardziej odporne na zmiany klimatyczne i powodzie oraz jest dobre dla owadów i ptaków”.
Rotterdamczykom pozazdrościli łodzianie. W 2020 roku pierwszy ogród fasadowy powstał przed Łódzką Spółką Infrastrukturalną, 50 ma się pojawić w tym roku, kolejnych 100 miasto planuje za rok.
W duchu less waste w ostatnim roku w Turynie na terenie nieużywanego torowiska tramwajowego powstał niezwykły Precollinear Park. Uruchomiony w czerwcu, między pierwszą a drugą falą pandemii, miał działać tylko do końca lata, ale tak się spodobał, że zapewne zostanie na stałe.
Pomysł stworzenia spontanicznego parku na nieużytkach nie jest zaskakujący. Niezwykle popularnym projektem jest np. High Line, stworzony na opuszczonym wiadukcie kolejowym nad Manhattanem w Nowym Jorku.
Jak widać, projekt „las w mieście” jest na wyciągnięcie ręki. Trzeba tylko znaleźć kawałek ziemi. Na początek wystarczy ten przy fasadzie kamienicy.