Prelegenci z paneli energetycznych zastanawiali się przede wszystkim nad dylematem: jeżeli nie węgiel, to co? Jednak minister energii Krzysztof Tchórzewski wielokrotnie podkreślał, że wszelkie rozwiązania nie wykluczają udziału tego paliwa w miksie energetycznym. Bo chociaż, jego zdaniem i zgodnie z polityką rządu, szczególna rola przypadać ma energetyce morskiej i fotowoltaice, to węgiel był, jest i będzie. Te źródła pozyskiwania energii z czarnego złota nie wykluczają się. Rozwój farm morskich nie oznacza też rezygnacji z lądowych. Podkreślał jednak, że Polski nie stać na gwałtowny rozwój OZE (odnawialnych źródeł energii), a zwiększenie ich przebiegać będzie w sposób ewolucyjny. Szczególna zaś rola przypaść ma energetyce jądrowej.
– To nie ulega zmianie i w projekcie Strategii Energetycznej do roku 2040 jest zapis o oddaniu pierwszego bloku jądrowego do 2033 roku – mówił minister.
Tchórzewski podkreślał, że Polska przoduje w zakresie niezależności energetycznej. Wskaźnik naszej niezależności znajduje się poniżej 40 proc., przy czym średnia w Unii Europejskiej wynosi 55 proc. Od kilkunastu lat nasz sektor energetyki ulega stałemu oddziaływaniu trendów: klimatycznych, technologicznych i biznesowych, które powodują coraz większe jego przeobrażenie.
Wyzwaniem dla całego sektora jest ambitna polityka klimatyczna Unii Europejskiej do roku 2030. Dlatego, jego zdaniem, powinien zostać wprowadzony podatek od śladu węglowego. Zostałyby nim obłożone towary importowane do UE z krajów, które nie uczestniczą w walce z nadmierną emisją CO2 . – Należy dbać o klimat i zabiegać o poprawę środowiska naturalnego, ale trzeba też patrzeć w przyszłość i zmieniać świat ze zdrowym rozsądkiem.
Ciepłownictwo będzie dywersyfikować paliwa i pozyskiwać energię z OZE, a także zwracać się w stronę biomasy czy geotermii.
– Jeżeli nie wszystkie gospodarki na świecie będą ponosić koszty emisji dwutlenku węgla, to doświadczymy negatywnych zmian przemysłowych i gospodarczych w Europie. My, patrząc z perspektywy dużych inwestycji w energetyce, bo takie muszą mieć miejsce, musimy patrzeć też w takim aspekcie, żeby to realizowały przynajmniej w większej części niż 50 proc. nasze lokalne firmy europejskie – powiedział minister.
Zdaniem Krzysztofa Tchórzewskiego, skoro Europa jest odpowiedzialna tylko za ułamek światowej emisji dwutlenku węgla, to kraje naszego kontynentu powinny zmotywować inne kraje do ponoszenia wysiłku związanego z walką z emisją m.in. przy użyciu podatku od śladu węglowego. Obarczone nim miałyby być towary, które powstają z dużym udziałem węgla i są importowane z państw, w których nie funkcjonuje strategia walki z emisjami.
– Jako Europa emitujemy jakieś 10 proc, jeśli chodzi o świat. W związku z tym jeżeli nie przeniesiemy na inne regiony świata tej walki z emisją i odpowiedzialności, to po prostu gospodarczo będziemy ginąć. Dlatego też wydaje się, że wynikiem tej dyskusji jest konieczność wprowadzenia podatku od śladu węglowego. Jeżeli importujemy produkty z dużym udziałem węgla, to z tego tytułu powinniśmy oczekiwać, że ktoś zapłaci podatek. W ramach Unii Europejskiej taki podatek od śladu węglowego powinien być wprowadzony – wyjaśnił minister.
Krzysztof Tchórzewski podkreślił, że to postulat, którym powinni się zająć wszyscy przyszli europosłowie, niezależnie od reprezentowanej przez nich opcji politycznych.
Czy nas stać na węgiel?
Do słów ministra Tchórzewskiego na temat bezpieczeństwa energetycznego i energetyki jądrowej odniósł się w kolejnym panelu Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie prof. Jerzego Buzka, a obecnie przewodniczący rady Krajowej Izby Gospodarczej. Zdanie byłego wicepremiera było zdecydowanie odmienne od prezentowanego przez szefa resortu energii i należących do państwa spółek energetycznych.
– Gdy słyszę prezesów spółek energetycznych mówiących o bezpieczeństwie energetycznym, zastanawiam się, czy taka jest ich rola. Państwo ma funkcje regulacyjne i na tych funkcjach powinno się skoncentrować. Bezpieczeństwo energetyczne jest wymuszane w ten sposób – ocenił były premier. – W tej chwili przy zwiększonym udziale państwa w energetyce coraz mniej mówi się o efektywności konkurencji, natomiast dominuje temat bezpieczeństwa energetycznego za wszelką cenę. Państwo powinno dbać o konkurencję, czyli budować konkurencyjny rynek energii i gazu. Polska powinna uczestniczyć w znacznym stopniu w takim rynku europejskim. Musimy rozbudowywać transgraniczne połączenia. Odnoszę wrażenie, że obecnie poziom tej konkurencji jest niewielki.
A co do przyszłości energetyki jądrowej podkreślił, że program Polskiej Energetyki Jądrowej został przedstawiony kilkanaście lat temu.
– Ale decyzja nadal nie została podjęta. Zmieniły się uwarunkowania. Po Fukushimie koszt jednego megawata wynosi 4 mln euro. Czy nas na to stać? Osobiście wątpię. Pojawiają się coraz mocniejsze głosy, że należy inwestować w OZE. Natomiast inwestycji w elektrownie jądrowe na świecie jest bardzo niewiele. Podobne opinie prezentował dotychczas Instytut Jagielloński – przypomniał Janusz Steinhoff.
Podobnie negatywnie ocenił podtrzymywany udział węgla w miksie energetycznym: – Kończą się polskie odkrywki. Trzeba mieć świadomość, że za kilkanaście lat będzie niewielki udział węgla brunatnego.
10
proc.światowej emisji dwutlenku węgla produkuje Europa
Będzie też spadał udział węgla kamiennego. Czy jest sens budowania bloków energetycznych opartych na węglu, kiedy wszystko wskazuje na to, że wydobycie węgla w Polsce będzie spadało?
Nie budujemy nowych kopalni, w sposób niezrozumiały rząd niewystarczająco otwiera się na inwestycje zagraniczne, które się pojawiły, ale rząd nie wykazał zainteresowania. Polska Grupa Górnicza pogarsza wyniki. Następuje spadek wydajności pracy.
W tej chwili importujemy około 20 mln ton węgla. Nic nie wskazuje na to, abyśmy byli w stanie utrzymać obecny poziom wydobycia.
– Górnictwo to problem do rozwiązania w najbliższej przyszłości – powiedział Steinhoff. Ale znalazł też pozytywy w polityce energetycznej obecnego rządu. – Z pewnym zastrzeżeniem oceniam pozytywnie wszystko, co zrealizowano w infrastrukturze gazowej w wymiarze transgranicznym: budowa gazoportu, powrót do koncepcji Baltic Pipe, rozbudowa transgranicznych połączeń na granicy zachodniej i południowej, rewers wirtualny i fizyczny na gazociągu jamalskim. To nam daje możliwość importu z kierunku innego niż rosyjski. Odchodzimy od fatalnej sytuacji trwającej prawie 30 lat, kiedy płaciliśmy dostawcy rosyjskiemu rentę z tytułu braku alternatywy.
Zdaniem Steinhoffa, wielkim wyzwaniem jest ustawa o cenach energii.
– Jestem jej zdecydowanym przeciwnikiem. Potrafię zrozumieć uwarunkowania polityczno-społeczne, ale to nie jest narzędzie adekwatne do gospodarki rynkowej. To jest zaklinanie rzeczywistości – mówił panelista. – Dochodzi do dominacji socjotechniki i populizmu nad rzeczywistą debatą o przyszłości energetyki – podsumował Janusz Steinhoff.
Co z ciepłem?
A jak ta polityka energetyczna odbije się na ciepłownictwie?
– Według dostępnych szacunków na razie do produkcji GJ ciepła trzeba dopłacać ok. 2,5 złotego, a prognoza na przyszły rok również nie napawa optymizmem. Trzeba będzie dołożyć więcej m.in. ze względu na rosnące ceny emisji CO2 – mówił Jacek Boroń, prezes Węglokoksu.
Dodał przy tym, że ciepłownictwo będzie dywersyfikować paliwa i pozyskiwać energię z OZE, a także zwracać się w stronę biomasy czy geotermii.
– Ciepłownictwo będzie dążyło do zapewnienia wielopaliwowego miksu energetycznego. Węgiel nie zostanie z niego wyeliminowany, ponieważ jego spalanie jest opłacalne. Wiele systemów ciepłowniczych dąży do korzystania ze źródeł rozproszonych. Nie wiemy jednak czy będą to źródła kogeneracyjne, gazowe czy wielopaliwowe. Decyzje w tej sprawie będą zapadały w zależności od właścicieli firm wytwarzających ciepło – zauważył Boroń.