Myślę, że w przeciągu najbliższych dwunastu lat wiele się zmieni w branży ciepłowniczej, a rok 2020 będzie momentem, w którym większość rozsądnych firm przejdzie na inne źródła energii pierwotnej niż spalanie węgla. Jakie one będą – nie przesądzam.
Niestabilność polskiego prawa w dłuższej perspektywie sprawia, że trudno jest minimalizować ryzyko inwestycyjne. Na przykład: podejmujemy decyzję przejścia na kogenerację gazową nie mając pewności, że będzie nadal obowiązywał system wsparcia dla tego paliwa. Jestem jednak przekonany, że polskie ciepłownictwo będzie podążać rozwiązaniami obecnie wprowadzanymi w Europie Zachodniej. Może nie w takim samym tempie, ale jednak.
W SEC staramy się sięgać po doświadczenia innych, szczególnie kolegów zza Odry. Dzięki przynależności do koncernu E.ON mamy ułatwiony dostęp do ich wiedzy. Staramy się te doświadczenia wykorzystywać i wprowadzać na terenie Szczecina i innych miast, w których prowadzimy działalność. Zawsze jednak patrzę na te rozwiązania krytycznie, czy są uzasadnione ekonomicznie.
My już produkujemy prąd, na razie na małą skalę w Szczecinie. Ale przecież nie musimy oferować tylko produkowanego przez nas prądu. Cały czas kupujemy energię elektryczną od dostawców i oferujemy ją w coraz większej skali naszym odbiorcom. Rzecz jasna dążymy do systemów skojarzonych, produkujących jednocześnie i prąd i ciepło. W ten sposób zyskujemy dwa nurty przychodów, mające różne cykle rynkowe, co sprawia, że finanse przedsiębiorstwa stają się bardziej stabilne.