Pierwszy mural na hospicjum pojawił się na niedużej ścianie, którą z okien widzą pacjenci – zamiast szarego betonu są teraz drzewa, polana, niebo. Spodobał się. Kolejny powstał już w miejscu widocznym dla wszystkich – są na nim twarze młode i stare, przywołujące wspomnienie młodości, myśl o upływie czasu. Propozycję zasponsorowania pomalowania największej ściany w hospicjum złożyła artyście MEC Koszalin. To ściana o długości trzech autobusów, czyli ok. 30–40 m. Mural na niej namalowany to największa dotychczas praca artysty sfinansowana przez koszalińską firmę.
– Zrobiłem kilka wersji projektu – o współpracy opowiada nam Cukin, czyli Tomasz Żuk. – Pomyślałem, że jak MEC, to powinno być coś ciepłego, nawet gorącego. Dlatego tu też jest przyroda, ale egzotyczna, miejsce, gdzie panuje wieczna pogoda, jest słońce, plaża, morze, łódki i błękitne, bezchmurne niebo. Słowem – nieustające lato.
Na ostateczny wygląd muralu wpływ mieli także pacjenci. Jak wspomina Cukin, prosili o domalowanie zwierzątek, „bo tak pusto jest”.
– To domalowałem – mówi artysta. – Jest kotek, pies, jakaś rybka…
Pacjenci polubili te widoki z okna – zamiast szarego betonu jest życie. Murale mają wpływ na ich samopoczucie. Działają jak dobra pogoda.