Ministerstwo Klimatu z końcem kwietnia br. opublikowało nowelizację rozporządzenia w sprawie zasad kształtowania i kalkulacji taryf oraz rozliczeń z tytułu zaopatrzenia w ciepło. Nowy model regulacyjny dotyczący sposobu i zasad ustalania taryf dla ciepła przyjął również z początkiem czerwca br. Urząd Regulacji Energetyki.
Wprowadzenie regulacji szybkiej zmiany taryf Ministerstwo Środowiska i Klimatu wyjaśniało gwałtownymi podwyżkami cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla na światowych giełdach. Od początku roku 2018 wzrosły z 7 do ponad 55 euro za tonę (w maju br.). W uzasadnieniu do projektu ministerstwo tłumaczyło, że bez nowej regulacji taryf przedsiębiorstwom ciepłowniczym groziło postawienie w stan upadłości, „w wyniku czego może być zagrożone bezpieczeństwo energetyczne odbiorców ciepła i mieszkańców w gospodarstwach domowych”.
Wsparcie inwestycji, które służą transformacji sektora ciepłowniczego i realizacji polityki energetyczno-klimatycznej, było również celem zmian w modelu regulacyjnym URE.
– W nowych wytycznych znaczący akcent położyliśmy na promowanie tych przedsiębiorstw ciepłowniczych, które podejmują działania modernizacyjne i inwestycyjne – tłumaczy prezes URE, Rafał Gawin. – (…) Skupiliśmy się na wypracowaniu takich rozwiązań, które będą promować inwestycje służące realizacji strategicznych celów polityki energetycznej i wynikające z planów rozwoju przedsiębiorstw ciepłowniczych.
Sposób na walkę ze smogiem
Możemy się pochwalić jedną z największych w Europie sieci ciepłowniczych, w każdym większym mieście znajduje się ciepłownia. Z ciepła z miejskiej sieci korzysta 15 mln Polaków. Dzięki temu nie musimy montować dodatkowych źródeł ogrzewania.
Ciepło systemowe jest najbardziej efektywne ekologicznie i odgrywa istotną rolę w walce ze smogiem. Z szacunków Instytutu Certyfikacji Emisji Budynków wynika, że w porównaniu do indywidualnego kotła na węgiel ciepło z elektrociepłowni emituje 35 razy mniej szkodliwych pyłów, 175 proc. mniej tlenków azotu i 240 proc. mniej dwutlenku siarki.
Stałe i zmienne
Na koszty ciepła składają się opłaty stałe oraz zmienne.
Wysokość opłat stałych zależy od zapotrzebowania budynku na ciepło (o czym decyduje m.in. jego stan techniczny i termoizolacja).
Opłaty zmienne natomiast zależą od ilości zużytego faktycznie ciepła.
Tutaj opisaliśmy skuteczne sposoby na niemarnowanie ciepła.
Podwyżki jednostkowej ceny ciepła są nieuniknione, bo przedsiębiorstwa ciepłownicze muszą poprawić swoją płynność finansową, a także zdolność kredytową w banku, mieć wkład własny na pozyskanie środków zewnętrznych i zrealizować – w ciągu najbliższych 3-5 lat – inwestycje obniżające emisje dwutlenku węgla.
– Wzrost ceny ciepła wynika ze wzrostu cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla oraz cen surowców, podwyżek cen energii elektrycznej, kosztów amortyzacji oraz konieczności modernizowania jednostek wytwórczych i dostosowywania ich do wymogów środowiskowych (co z kolei oznacza kosztowne inwestycje) – wyjaśnia Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie. I przestrzega: – Jeśli nie rozpoczniemy systemowej dekarbonizacji źródeł, to za 5 lat cena ciepła będzie tak wysoka, że ludzie zaczną się masowo odłączać od sieci i wtedy powrócimy do tego, co znamy z czasów PRL, czyli wysokoemisyjnych kotłowni lokalnych, zwiększających niską emisję, zanieczyszczających powietrze i w efekcie powodujących wysoką umieralność.
Ile teraz płacimy za ogrzewanie
Mieszkańcy rozliczają się za ciepło ze spółdzielniami czy wspólnotami, płacąc za ogrzewanie z reguły stałe miesięczne zaliczki – 2-3 zł za m kw. Dla 4-osobowej rodziny w 50-metrowym mieszkaniu to wydatek rzędu ok. 150 zł. Koszt ogrzewania – jak opierając się na danych GUS szacuje IGCP – stanowi więc 2,5–4 proc. przychodów przeciętnej polskiej rodziny. To mniejszy wydatek niż np. zakupy na weekend w supermarkecie.
Dla Kowalskiego kluczowa nie jest więc cena gigadżula ciepła, ale ogólny koszt – jak mocno i szybko on się zwiększa. Wzrost jednostkowej ceny ciepła nie musi oznaczać istotnego wzrostu kosztów dla mieszkańców.
– Wydatki na ciepło statystycznego gospodarstwa stanowią 2-4 proc. średniego dochodu – wyjaśnia prezes Szymczak. – Nawet jeśli cena ciepła wzrośnie o dwadzieścia procent, to ta podwyżka nie przełoży się na dwudziestoprocentowy wzrost obciążenia gospodarstwa domowego.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat ta stawka się nie zmieniła albo niewiele zmieniła. I to pomimo tego, że cena ciepła za gigadżul wzrosła w tym czasie o kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt procent. Jak wyjaśniają analizy IGCP, jest to możliwe dzięki coraz mniejszej energochłonności nowych budynków, postępującej termomodernizacji budynków istniejących i racjonalnym korzystaniu z ciepła przez mieszkańców, np. dzięki akcji „20 stopni dla klimatu”.