Polska musi przeprowadzić zieloną rewolucję w energetyce siłami spółek państwowych. Nikt za nas tego nie zrobi. Oczywiście będziemy używali środków finansowych z różnych źródeł, a przede wszystkim z Unii Europejskiej, olbrzymie środki są przeznaczone na ten cel, ale ktoś musi te wszystkie inwestycje przeprowadzić. I to będą w olbrzymiej większości właśnie polskie firmy – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej.
W Polsce transformacja energetyki w kierunku niskoemisyjnym jest już koniecznością, którą wymusza cały szereg czynników: od globalnych trendów i uwarunkowań rynkowych, poprzez rosnące zanieczyszczenie powietrza, aż po unijną politykę klimatyczną. Komisja Europejska przyjęła półtora roku temu nową strategię – Zielony Ład, którego celem jest uzyskanie neutralności klimatycznej do 2050 roku. To oznacza, że do połowy tego stulecia unijna gospodarka ma emitować tylko tyle gazów cieplarnianych, ile jest w stanie pochłonąć.
Polska, jako członek UE, musi się wpisać w ten kierunek. Przyjęta na początku tego roku PEP 2040 („Polityka energetyczna Polski do 2040 roku”) zakłada stopniowe odchodzenie od węgla, na którym w tej chwili wciąż opiera się ok. 70 proc. miksu energetycznego. Jego udział w strukturze zużycia energii brutto na koniec tej dekady ma już nie przekraczać 56 proc. (a nawet 37,5 proc. w scenariuszu wysokich cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla). Z kolei udział OZE ma do tego czasu wynosić nie mniej niż 23 proc. Rząd założył, że kluczową rolę w tej transformacji odegrają m.in. fotowoltaika, morska energetyka wiatrowa, atom i wzrost efektywności energetycznej, a rolę paliwa przejściowego będzie spełniać gaz ziemny.
– To będzie trudny proces. Z jednej strony trzeba będzie przełamywać pewne stereotypy myślowe, które są w Polsce zakorzenione i mają związek z tym typem gospodarki, który odchodzi już w przeszłość. Z drugiej strony będzie też wiele trudności natury technicznej i technologicznej. To będą zupełnie nowe wyzwania – podkreśla Andrzej Arendarski.
Wiele firm z sektora energetycznego rozpoczęło już proces przekształcenia w niskoemisyjne przedsiębiorstwa. Jedną z nich jest PKN Orlen. Po połączeniu z Lotosem i PGNiG ma stworzyć nowy koncern multienergetyczny, który ma szansę stać się prekursorem inwestycji w źródła energii przyjazne środowisku.
– Połączenie Lotosu, Orlenu i PGNiG w jeden silniejszy i bardziej zwarty organizm gospodarczy stworzy możliwość realizacji ambitnych zamierzeń w kontekście transformacji ekologicznej. Wydaje się, że możliwość szybszego, bardziej zdecydowanego działania, wykorzystania synergii pomiędzy tymi podmiotami będzie jednoznacznie pozytywna dla kształtowania przyszłych wolnych przepływów pieniężnych, co powinno spotkać się z pozytywną reakcją inwestorów – ocenia ekonomista Piotr Dubno z firmy Motivizer.
Nowy koncern będzie mieć łączne przychody szacowane na około 200 mld zł rocznie oraz EBIDTA na poziomie ok. 20 mld zł. To oznacza, że pod względem kapitalizacji i osiąganych wyników finansowych będzie dorównywał, a nawet przewyższał europejskich konkurentów. Jak wskazują eksperci, trudno bowiem wyobrazić sobie szanse Polski na realizację zielonej transformacji z relatywnie małymi i rozproszonymi firmami energetycznymi. Fuzja trzech spółek ma ułatwić ten proces i zapewnić synergię m.in. w obszarze inwestycji i prac badawczych.
Co istotne, po połączeniu ma też wzrosnąć skala nakładów inwestycyjnych, a nowy koncern będzie inwestować m.in. w magazynowanie energii, lądową i morską energetykę wiatrową oraz technologie oparte na wodorze. Jak wskazuje Komisja Europejska, mają one potencjał nie tylko w zakresie ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, ale i rozwoju gospodarczego. Innymi słowy: przyczyniają się do dostarczenia czystej energii, tworzenia nowych miejsc pracy i wzrostu PKB. Dlatego – choć inwestycje w innowacyjne, niskoemisyjne technologie są kosztowne – jest to też konieczność.
– W dzisiejszym świecie inwestycje skoncentrowane na obszarze environmental, social i governance, w których ta część ekologiczna odgrywa jedną z ważniejszych ról, są kluczowym aspektem spojrzenia w przyszłość, czyli możliwości kształtowania wolnych przepływów pieniężnych. Jest bardzo wiele powodów – poczynając od kosztów finansowania, a kończąc na rosnącej świadomości społecznej – dla których akceptacja dla czarnej energii i tradycyjnych sposobów jej wytwarzania będzie coraz bardziej ograniczona. Mówiąc najprościej, transformacja energetyczna w kierunku zielonej energii będzie tańsza, bardziej efektywna i w związku z tym też atrakcyjniejsza dla inwestorów – wyjaśnia Piotr Dubno.
Potencjał dla rozwoju gospodarki, jaki niosą ze sobą niskoemisyjne technologie, obrazuje skala globalnych inwestycji w energetykę odnawialną, która – według danych przytaczanych przez Krajową Izbę Gospodarczą – w 2019 roku przekroczyła 280 mld dol. Eksport z Polski urządzeń do wytwarzania takiej energii, m.in. turbin wiatrowych i wodnych czy paneli fotowoltaicznych, był zaś wart ok. 300 mln dol., co stanowi zaledwie 0,3 proc. wartości całego światowego eksportu.
O wyzwaniach i planach polskich firm w zakresie uzyskania neutralności klimatycznej, a także szansach i zagrożeniach na drodze do tego celu dyskutowali w tym tygodniu eksperci podczas debaty zorganizowanej przez Krajową Izbę Gospodarczą. Jak podkreślali, Polska potrzebuje przede wszystkim jasno określonej strategii w zakresie transformacji energetyki i budowania bezpieczeństwa energetycznego, a także silnego lidera, który będzie ją realizować. Ważnym aspektem jest też podnoszenie wiedzy i świadomości społecznej w kwestii zielonej transformacji, ponieważ w Polsce jej poziom należy jak na razie do najniższych na świecie.
Artykuł z portalu biznes.newseria.pl.