Polska na czerwono

10-06-2020

Rocznie z powodu zanieczyszczonego powietrza przedwcześnie umiera 46 tysięcy Polaków. W styczniu 2017 r. zanotowano o 11 tys. więcej przedwczesnych zgonów niż w styczniu 2016 r. Takimi danymi dysponuje Polski Alarm Smogowy. W Europie tylko Bułgarzy oddychają gorszym powietrzem niż Polacy.

Niemal połowa emitowanych pyłów PM 10 i PM 2,5 pochodzi ze spalania pozaprzemysłowego. Inaczej mówiąc, z pieców w domach czy starych kotłowni. W opinii przedstawiciela Generalnej Inspekcji Ochrony Środowiska ciepło systemowe może być najefektywniejszym sposobem na redukcję emitowanych zanieczyszczeń.

W marcu ubiegłego roku Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie wraz z Instytutem Certyfikacji Emisji Budynków uruchomiła program certyfikacji systemów ciepłowniczych. Certyfikaty przyznawane przez ICEB są świadectwem tego o ile mniej trujących substancji emitują producenci ciepła systemowego. Czyste powietrze jest gwarancją naszego zdrowia.

Zanieczyszczone powietrze ma wpływ głównie na choroby układu krążenia: udary czy zawały to 60-70 proc. skutków. Dopiero drugie w kolejności są choroby układu oddechowego – wyjaśnia Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego. – My jesteśmy od tego, by informować ludzi o tym, jak bardzo zanieczyszczone jest nasze powietrze i jakie to powoduje skutki.

46

tys.

Polaków rocznie umiera z powodu zanieczyszczonego powietrza

Jak jest teraz?
Badania wykonywane przez GIOŚ są rzetelne i wykonywane jednolitymi urządzeniami. Są zatem porównywalne. Są także urządzenia do pomiarów sprzedawane przez firmy komercyjne i w ich przypadku odczyty mogą się różnić o 25-40 proc. To dużo, dlatego proponowałbym te wyniki traktować wskaźnikowo. Jeśli pokazują one, że stany zanieczyszczeń są przekroczone, to powinniśmy to traktować jako poważne ostrzeżenie – uważa Siergiej. Jeden z podstawowych zapisów Prawa ochrony środowiska mówi o tym, że każdy obywatel ma prawo znać stan jego zanieczyszczenia. Tymczasem o smogu w Polsce głośno jest od dwóch, góra trzech lat. Toteż ludzie wyrażają duże zapotrzebowanie na wiedzę o stanie powietrza. Dlatego pojawiły się na rynku urządzenia pomiarowe czy maseczki ochronne – przekonuje Siergiej.

Inspekcja Ochrony Środowiska bada zawartość pyłu zawieszonego PM 10 i PM 2,5, stosując dwie metody, które wzajemnie się uzupełniają. To metoda grawimetryczna uznawana za najbardziej precyzyjną oraz metoda automatyczna. Metoda grawimetryczna polega na zastosowaniu tzw. poborników pyłowych, czyli urządzeń zasysających powietrze do specjalnych pojemników z filtrami. Każdy pobornik posiada 14 takich pojemników. Powietrze pobierane jest do pojemnika przez 24 godziny, a potem automatycznie następuje wymiana pojemnika. Toteż załadowany pobornik pracuje dwa tygodnie. Potem dopiero dokonywane są odczyty, więc od pierwszego dnia do wykonania odczytu upływają trzy tygodnie. GIOŚ posiada 180 stanowisk w Polsce mierzących tą metodą poziom zanieczyszczenia PM 10 i 70 stanowisk do pomiaru PM 2,5.

Wyniki on-line porażają
Z kolei mierniki automatyczne dokonują oceny stężenia na bieżąco, co umożliwia przedstawienie wyników w trybie on-line. Urządzenia stosowane przez GIOŚ i WIOŚ są uznane za równoważne, co oznacza, że wyniki przez nie wykazywane należy traktować jako wiarygodne. Na terenie kraju znajduje się 135 stacji do pomiaru PM 10 za pomocą metody automatycznej oraz 45 stacji mierzących w ten sposób poziom PM 2,5.

– I tu pojawia się problem. Ta liczba stacji pomiarowych sprawia, że w wielu miejscach GIOŚ nie dokonuje pomiarów. Dla przykładu szczecinianie dowiedzą się jaki jest stan ich powietrza, ale w Zachodniopomorskiem są bodaj jeszcze trzy takie stacje. Od Szczecina po Piłę takich pomiarów się nie dokonuje – mówi Siergiej.

Wyniki pomiarów wykonywanych poprzez stacje GIOŚ można na bieżąco śledzić na stronie internetowej – powietrze. gios.gov.pl. Zielony kolor w miejscu, gdzie znajdują się stacje oznacza stężenie bez przekroczonych stężeń pyłów zawieszonych, żółty – zanieczyszczenie umiarkowane, czerwone – powietrze złe, a bordowe – bardzo złe.

W lutym br. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że polskie władze naruszyły przepisy dotyczące norm jakości powietrza. Stwierdził, że wartości dopuszczalne pyłów PM 10 były przekraczane u nas w sposób ciągły. Rząd zapowiada, że jakość powietrza w Polsce znacząco się poprawi za pięć lat. Mają to sprawić m.in. nowe przepisy uchwalone w styczniu 2018 r. Prawo ochrony środowiska i nowelizacja ustawy o Inspekcji Ochrony Środowiska. Uchwalenie tych przepisów to pokłosie upomnienia Komisji Europejskiej, która nakazała wprowadzenie w Polsce regulacji dyrektywy unijnej 2015/1480 mającej na celu wdrożenie mechanizmów zmierzających do poprawy stanu powietrza w państwach wspólnotowych. Nowe przepisy umożliwiają Inspekcji Ochrony Środowiska pozyskiwanie wiarygodnych danych ujednoliconych dla całego kraju.

Certyfikacja dostawców ciepła i budynków
Elektrociepłownie i systemy ciepłownicze mają najmniejszy udział w zanieczyszczeniach. Powodem są przeprowadzone inwestycje proekologiczne m.in. w budowę lub modernizację instalacji i urządzeń ograniczających emisje, rygorystyczne normy emisji określone przez ustawodawstwo unijne i krajowe dla operatorów dużych obiektów spalania oraz systematyczne badania.

Instytut Certyfikacji Emisji Budynków (ICEB) opracował metodę badania poziomu emitowanych zanieczyszczeń. Systemy ciepłownicze produkujące ciepło systemowe oraz budynki z niego korzystające mogą zostać poddane audytom sprawdzającym poziom emisji: pyłów zawieszonych, benzopirenu, tlenków węgla, siarki i azotu oraz dwutlenku węgla. Na podstawie uzyskanych wyników ICEB będzie wydawał certyfikaty zarówno budynkom, jak i systemom ciepłowniczym. W zależności od poziomu redukcji emisji przyznawane będą certyfikaty od A +++ (najwyższa, oznaczająca duży stopień redukcji zanieczyszczeń) poprzez klasę G (emisja na niezmienionym poziomie) aż do klasy H (najsłabsza, oznaczająca wzrost zanieczyszczeń) – trochę na wzór klas oszczędności energetycznej sprzętów AGD. Certyfikat będzie przyznawany raz na pięć lat.

Do końca lutego 2018 r. ICEB przebadał 24 firmy produkujące i dostarczające ciepło systemowe. Wyniki badań wykazały, że średnio emitują one niemal 35 razy mniej pyłów zawieszonych i ponad 90 razy mniej benzopirenu niż budynek ogrzewany piecem węglowym. Znaczna jest także redukcja związków siarki – ponad 6 razy mniejsza emisja niż z indywidualnych pieców. Certyfikację redukcji niskiej emisji otrzymali już dostawcy ciepła systemowego w: Barlinku, Białej Podlaskiej, Białymstoku, Cieszynie, Darłowie, Gliwicach, Gnieźnie, Inowrocławiu, Kościerzynie, Lublinie, Malborku, Olsztynie, Opolu, Przemyślu, Ropczycach, Radomiu, Rzeszowie, Stargardzie, Suwałkach, Świdnicy, Tarnowie i Wałbrzychu. Trwa certyfikacja kolejnych przedsiębiorstw.

Miejsce ciepłownictwa w strategii odpowiedzialnego rozwoju

10-06-2020

Rząd chce, aby udział węgla w wytwarzaniu energii w Polsce spadł do 60 proc. w 2030 r. i do 50 proc. 20 lat później. Jak te plany wpłyną na produkcję ciepła?

Rząd chce, aby udział węgla w wytwarzaniu energii w Polsce spadł do 60 proc. w 2030 r. i do 50 proc. 20 lat później. Jak te plany wpłyną na produkcję ciepła?

Czytaj dalej