Ludzie nie zdają sobie sprawy, że prognoza pogody to najważniejsza informacja dnia, ważniejsza od politycznych newsów i gorących plotek – przekonuje już od kilku lat popularny prezenter pogody Jarosław Kret, a także członek Rady Fundacji WWF Polska. Kumulacja anomalii pogodowych na całym świecie i wyniki międzynarodowych badań naukowych nie pozostawiają złudzeń – sprawa jest bardzo poważna.
Punkt krytyczny
Od czasu rewolucji przemysłowej w XVIII wieku średnia globalna temperatura powierzchni Ziemi podniosła się o ponad 1°C. Może się wydawać, że to mało, ale naukowcy mówią o niepokojąco szybkim zbliżaniu się do punktu krytycznego – znajdującego się już na poziomie między 1,5°C a 2°C. Jego przekroczenie naruszy równowagę klimatyczną naszej planety.
Bezpośrednią przyczyną błyskawicznego ocieplenia jest wzrastające stężenie gazów cieplarnianych w atmosferze, w tym dwutlenku węgla. Przez 10 000 lat, do połowy XVIII wieku stężenie dwutlenku węgla w atmosferze utrzymywało się na poziomie około 280 ppm (cząsteczek na milion). Po rewolucji przemysłowej, w ciągu niewiele ponad 200 lat, poziom ten zaczął się dynamicznie podnosić, osiągając w maju 2019 r. 415 ppm – najwięcej od 14 milionów lat.
Gazy cieplarniane powodują, że docierająca do powierzchni Ziemi energia słoneczna jest większa, czego skutkiem są znaczne, sięgające nawet 2-3°C w środkowej Azji i Arktyce, miejscowe ocieplenia lądów. Jeśli planeta ma pozostać w stanie równowagi, musi emitować tyle samo promieniowania, ile otrzymuje od Słońca, a to znaczy, że jej średnia temperatura emisyjna nie powinna się zmieniać. Tymczasem wzrost stężenia dwutlenku węgla w atmosferze powoduje równoczesny wzrost temperatury Ziemi.
Czy zmiana klimatu nie jest procesem naturalnym?
W historii Ziemi klimat zmieniał się wielokrotnie, jednak zawsze był to proces dokonujący się stopniowo przez dziesiątki i setki tysięcy lat. Natura miała więc czas, by się dostosowywać i ewoluować. Dzisiaj nie ma go wcale. Ocieplenie dokonuje się na naszych oczach – na przestrzeni życia jednego pokolenia. Dzieje się tak dlatego, że za zmianami klimatycznymi nie stoją tym razem zjawiska naturalne, ale działalność i styl życia uprzemysłowionej, konsumpcyjnej cywilizacji XX i XXI wieku.
Naukowcy nie mają wątpliwości, że to działalność człowieka, głównie spalanie paliw kopalnych – węgla kamiennego i brunatnego, ropy naftowej i gazu ziemnego – wykorzystywanych do produkcji energii elektrycznej, transportu czy w przemyśle i związane z tym uwalnianie się do atmosfery dodatkowych ilości gazów cieplarnianych, odpowiada za wzrost globalnej temperatury naszej planety. Na drugim miejscu wymieniają niekontrolowaną wycinkę drzew. Drzewa i lasy są niezbędnym elementem regulacji klimatu, ponieważ pochłaniają dwutlenek węgla – jedno drzewo w ciągu swojego życia średnio 750 kg dwutlenku węgla.
Wycinka lasów tropikalnych – wraz z innymi zmianami dotyczącymi użytkowania terenów – może doprowadzić do przekroczenia progu wzrostu średniej globalnej temperatury powierzchni do 2100 roku o 1,5oC, a być może nawet do 2oC
Prądy oceaniczne a klimat
Na działania gazów cieplarnianych dodatkowo nakładają się inne czynniki, potęgujące okresowo ich zakres i siłę oddziaływania, takie jak wahająca się aktywność słoneczna czy potężne prądy morskie: ciepły El Niño [hiszp. chłopiec] i zimny La Niña [hiszp. dziewczynka]. Te dwa następujące po sobie zjawiska, trwające od kilku do 12-18 miesięcy, pojawiają się na Pacyfiku średnio co 5-7 lat. Zmieniają temperaturę, ciśnienie i cyrkulację wód w akwenach wszechoceanu, odwracają wiatry i zmieniają wilgotność powietrza, ingerując w atmosferę okołoziemską i w konsekwencji doprowadzając do jej niestabilności, co pośrednio prowadzi do okresowych zmian w pogodzie na całym globie.
El Niño jest przyczyną wielu gwałtownych i zazwyczaj nietypowych lub rzadkich na danym obszarze zjawisk, takich jak: cyklony (Peru), burze pyłowe (Indonezja), ulewne deszcze na suchych wybrzeżach Ameryki Południowej, klęski suszy na południowym wschodzie Afryki, a także w Azji południowo-wschodniej i Australii północnej, rekordowe mrozy w Stanach Zjednoczonych, suchsze i gorętsze lata we wschodniej części Ameryki Południowej, a w Europie – powodzie, silne sztormy i wielkie pożary. La Niña odpowiada za suszę w Ameryce Południowej, a także za obfitsze niż zazwyczaj deszcze monsunowe w Indiach i opady w zachodniej i południowej Afryce, Indonezji i Australii.
Skutki ocieplenia klimatu
Z wieloma konsekwencjami postępujących zmian globalnego klimatu mamy do czynienia już dziś, jednak należy liczyć się z tym, że anomalia pogodowe będą z roku na rok się nasilały. Ten gigantyczny proces już został uruchomiony, a jego pierwszymi zwiastunami są m.in. topnienie lodowców Arktyki, rekordowe upały już nie tylko w Australii czy Indiach (do 50oC latem 2019 r.), ale też w Polsce, niespodziewane uderzenia mrozu, częstsze i gwałtowniejsze burze czy trąby powietrzne. Wiosna 2020 roku już przyniosła niespotykaną od lat o tej porze ponad miesięczną suszę prawie w całej Europie i – w efekcie – m.in. dramatyczne pożary w Polsce.
Ile mamy czasu na działanie
Opracowany przez 91 naukowców zajmujących się klimatem Raport IPCC z 2018 roku przewiduje katastrofalne dla kondycji Ziemi i człowieka skutki z powodu ocieplenia, jeśli rządy nie podejmą natychmiast działań mających definitywnie zakończyć produkcję energii węglowej, a co za tym idzie – zredukować stężenie gazów cieplarnianych, przede wszystkim dwutlenku węgla w atmosferze.
Raport zakładał, że na wyhamowanie postępującego procesu klimatycznego świat ma 32 lata, uznając 2050 rok za graniczny. Jednak w wyniku szybszego niż przewidywano wzrostu emisji dwutlenku węgla i spadku emisji dwutlenku siarki już dziś wiadomo, że przekroczenie progu ocieplenia o 1,5°C może nastąpić wcześniej, około 2030 roku, a o 2°C około 2045 roku.
Nawet jeśli uda nam się zatrzymać wzrost temperatury na poziomie do 1,5°C, to ryzyko związane z nieodwracalnymi zmianami takimi jak zniszczenie niektórych ekosystemów czy nasilenie się występowania zjawisk ekstremalnych i tak będzie wysokie. Musimy opracować systemowe rozwiązania w skali ogólnoświatowej i wdrożyć je – dla nas i dla następnych pokoleń.
Wybór należy do nas
Palącą potrzebą jest uruchomienie rozwiązań systemowych o zasięgach krajowych i globalnych oraz, równocześnie, edukacyjnych działań proekologicznych skierowanych do dzieci, młodzieży i dorosłych. Tłumaczenie zjawisk i niebezpiecznych procesów, które dzieją się w dolnej części atmosfery, oraz ich związku z działalnością i stylem życia człowieka, jest koniecznością. Wzorem mogą być tutaj kraje skandynawskie, w których program edukacji ekologicznej, prośrodowiskowej, jest realizowany od przedszkola. Wynikiem jest świadome, odpowiedzialne społeczeństwo, dbające o naturalne zasoby.
Na jednej szali jest dobro planety, na drugiej – jak mówi Jarosław Kret – niczym nieuzasadniona skłonność do nadmiernej konsumpcji. Co zwycięży – zależy od nas. Ważne są zarówno rozwiązania systemowe, jak i indywidualne wybory.