Długoletnie działania prowadzone przez producentów ciepła i energii elektrycznej dają pozytywne skutki. Jeśli chodzi o emisję do powietrza szkodliwych substancji, sektor energetyki i przemysłu ma obecnie znikomy wpływ na zanieczyszczenie polskich miast. A stało się tak dzięki modernizacjom przeprowadzanym w elektrociepłowniach i ciepłowniach największych firm branży ciepłowniczej. Teraz głównymi „dostarczycielami” smogu są transport i gospodarstwa domowe, do których ciepło trafia z lokalnych kotłowni lub gdzie lokale i domy ogrzewane są piecami indywidualnymi.
O ile na walkę z zanieczyszczeniem powietrza pochodzącym z rur wydechowych samochodów nie znaleziono jeszcze pewnego sposobu, o tyle likwidacja niskiej emisji jest w wielu przypadkach w zasięgu ręki. Wystarczy podłączyć budynek do sieci ciepłowniczej i korzystać tą drogą z ciepła systemowego, najlepiej pochodzącego z kogeneracji, czyli jednoczesnego wytwarzania ciepła i energii elektrycznej w jednym procesie technologicznym. To także pewny sposób na uniknięcie niebezpieczeństwa ewentualnego zaczadzenia lub pożaru.
Oczywiście ciepło systemowe najłatwiej dostępne jest tam, gdzie znajdują się elektrociepłownie, ale nie znaczy to, że i w innych miastach nie można korzystać z tego typu rozwiązań, zwłaszcza że lokalne władze zachęcają do takich działań.
Miasto bez kominków i grilla
Walkę ze smogiem, dodajmy skuteczną, od wielu lat prowadzi Kraków. Miasto położone w kotlinie, często spowite było mgłą wymieszaną ze smogiem pochodzącym z domowych pieców, zakładów przemysłowych i rur wydechowych setek tysięcy samochodów. Dość wspomnieć, że w roku 2015 w mieście dymiło „pełną parą” ponad 25 tys. „kopciuchów”, i to mimo trwającej od wielu lat wspieranej przez miasto akcji wymiany kotłów grzewczych na ekologiczne.
Dzięki Programowi Ograniczania Niskiej Emisji, konsekwentnie realizowanemu w Krakowie, w ostatnich latach nastąpił radykalny spadek liczby „kopciuchów”. Dzisiaj władze miasta szacują, że pozostaje ich jeszcze czynnych ok. 4 tys., i to głównie na terenie dawnych wsi włączonych do miasta w latach 70. XX wieku. Krokiem milowym okazało się wprowadzenie zakazu palenia węglem i drewnem nie tylko w piecach, ale również w kominkach i stacjonarnych grillach. Za nieprzestrzeganie tego przepisu od 1 września br. grozi kara 5 tys. zł.
– Kluczem do powodzenia było dokończenie wymiany palenisk. Trwało to trzy lata. W pierwszym roku zwracaliśmy mieszkańcom 100 proc. kosztów, w drugim 80 proc., a w trzecim 60 proc. Dodatkowo najubożsi mieszkańcy objęci są Lokalnym Programem Osłonowym, w którym miasto wyrównuje zwiększone koszty używania pieców proekologicznych – powiedział prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski podczas debaty „Sposób na czyste powietrze”.
Na drugim końcu Polski, w Sopocie, walka o czyste powietrze była o tyle bardziej zdeterminowana, że miasto to ma statut uzdrowiska. Jeszcze w latach 90. XX wieku zimą śnieg wcale nie był śnieżnobiały, lecz mocno przybrudzony pyłami pochodzącymi z lokalnych kotłowni.
– W pierwszej kolejności więc podłączyliśmy miasto do gdańskiego systemu ciepłowniczego. I owszem, dziś zanieczyszczenie powietrza nie jest naszym największym problemem, ale najtrudniej usuwa się ostatnie przeszkody i dlatego tak cenne jest doświadczenie Krakowa – podkreślił Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, podczas tej samej debaty.
Warszawa również przyznaje się do inspirowania działaniami antysmogowymi podejmowanymi w dawnej stolicy Polski (tutaj niska emisja to 20 proc. zanieczyszczeń tworzących smog). Tak jak w Krakowie, w Warszawie władze miasta dotują wymianę pieców „kopciuchów” na te ekologiczne i stosują system degresywny: w pierwszym roku miasto pokrywa 100 proc. poniesionych kosztów, w drugim 90 proc., a w kolejnym – 70 proc. Rada Miasta uchwaliła we wrześniu tego roku, że „kopciuchy” znikną z terenu miasta do końca 2022 roku. Do likwidacji jest kilkanaście tysięcy takich pieców, w tym 1700 w zasobach komunalnych.
– 80 procent mieszkańców Warszawy jest w zasięgu sieci ciepłowniczej, co znacznie ułatwia walkę ze smogiem – zaznacza Marcin Morawski, szef Biura Ochrony Powietrza i Polityki Klimatycznej w stołecznym ratuszu. To dowód, jak istotne dla eliminacji smogu jest korzystanie z ciepła systemowego.
Podobieństwo między Warszawą a Krakowem w kwestii powstawania smogu i walki z nim dotyczy jeszcze jednej sprawy. Otóż gros zanieczyszczeń trafiających do powietrza nie powstaje w samych metropoliach, ale w otaczających je miastach, miasteczkach i osiedlach. W Warszawie 50 proc. zanieczyszczeń pochodzi z gmin ościennych. Kraków też ma kłopot z „obwarzankiem”, czyli otaczającymi to miasto miejscowościami.
– Zanieczyszczenie nie ma granic, a nas otaczają gminy, w których ciągle funkcjonuje kilkadziesiąt tysięcy pieców węglowych – wyjaśnia prezydent Majchrowski. Jest jednak światełko w tunelu – w ramach Stowarzyszenia Metropolia Krakowska prowadzone są w nich działania takie, jak wcześniej w Krakowie.
Dron szpiegiem
Kraków, którego mieszkańcy, ale i zabytkowe budowle, przez wiele lat musiały znosić straszliwe skutki smogu, jest teraz liderem walki z nim. Krakowski Program Ograniczania Niskiej Emisji kosztował już ponad miliard złotych, a to jeszcze nie koniec działań na rzecz poprawy powietrza. W tym pomóc mają opracowane w mieście trzy mapy specjalne, które w przyszłości pomogą w wyszukiwaniu ekologicznych źródeł ciepła. Jedna z nich pokazuje, ile energii słonecznej dociera do każdego dachu w mieście. Na drugiej zaznaczone są miejsca, w których trzeba rozbudować sieć ciepłowniczą, a trzecia pokazuje, jak wykorzystać ciepło z głębi ziemi. Naukowcom w tworzeniu map pomaga Norweski Instytut Badań nad Atmosferą.
Również mapę, ale pokazującą największych trucicieli powietrza, tworzą Katowice. To po to, aby stworzyć bazę i na jej podstawie zachęcać do wymiany pieców i kotłów. Miasto zleciło też inwentaryzację źródeł ciepła na swoim terenie i organizuje spotkania w dzielnicach, tłumacząc mieszkańcom wagę czystego powietrza i podejmowanych w celu jego poprawy działań dla ich zdrowia.
Kontrole Straży Miejskiej pokazują, że kampanie informacyjne są potrzebne: o ile w 2016 roku co szósta inspekcja potwierdzała spalanie śmieci w domowych piecach, to w 2018 roku na blisko 4,5 tys. przeprowadzonych kontroli takie działania stwierdzano tylko w co trzydziestej. Wykrycie tego, czy w nocy ktoś pali w piecu śmieci, to zasługa używania do kontroli drona. W ramach ubiegłorocznych kontroli nałożono 97 mandatów o łącznej wysokości ponad 13 tys. zł oraz dziewięciu grzywien w wysokości 1 050 zł. Nieprawidłowości, jeśli chodzi o wykorzystywane materiały do palenia w piecach, zgłaszają również sami mieszkańcy. Do października tego roku katowiccy strażnicy miejscy otrzymali 717 zgłoszeń dotyczących spalania odpadów.
Katowice, podobnie jak Kraków, wprowadziły zmiany w polityce wsparcia osób gorzej sytuowanych w związku ze wzrostem kosztów ogrzewania, co związane jest z wysoką ceną opału. Dofinansowanie do zakupu paliwa wynosi w Katowicach 900 zł, jednocześnie aby zachęcać mieszkańców do wymiany źródeł ciepła na ekologiczne od sezonu grzewczego 2018/2019 nową formą pomocy dla mniej zamożnych rodzin jest dofinansowanie do kosztów ogrzewania elektrycznego lub gazowego, przy założeniu wcześniejszej wymiany pieca węglowego. W tegorocznym budżecie na ten cel zarezerwowano 1,48 mln zł.
Dane systemu monitoringu powietrza Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska z Katowic pokazują, że jakość powietrza w Katowicach poprawia się. Podczas pierwszych trzech kwartałów tego roku wskaźnik stężenia pyłu PM 10 wynosił niespełna 33 mg/m3 , podczas gdy rok temu wynosił dla analogicznego okresu ponad 38, a dwa lata temu ponad 41. Ale tak jak w Krakowie i w Warszawie, jakość powietrza w mieście zależy od poprawy jego stanu w sąsiednich miastach.
W Katowicach wskaźnik stężenia pyłu PM 10 spadł do 33 mg/m3 stosunku do 38 rok temu i 41 dwa lata temu.
Chwalmy się
Mieszkańcy miast dzięki działaniom edukacyjnym są coraz bardziej świadomi tego, że mają wpływ na powietrze, którym oddychają. Chcą pokazywać innym, że ich budynek ogrzewany jest w sposób, który ogranicza emisję szkodliwych substancji. Świadczą o tym tabliczki potwierdzające przyznanie budynkowi certyfikatu „PreQurs”.
Znak „LOW SMOG” na niebieskim polu informuje, że ten budynek emituje mało substancji szkodliwych do powietrza. Znak „NO SMOG” na niebieskim polu informuje, że ten budynek nie emituje lub emituje pomijalnie mało substancji szkodliwych do powietrza, co oznacza, że zasilany jest przez kocioł gazowy/olejowy lub ciepło systemowe, przy czym roczny udział bezemisyjnej energii OZE wynosi poniżej 19 proc. Znak „NO SMOG” na zielono-niebieskim polu informuje, że ten budynek nie emituje lub emituje pomijalnie mało substancji szkodliwych do powietrza. Jego przyznanie uzależnione jest od stopnia odzyskania i wykorzystania ciepła odpadowego o odpowiedniej jakości z różnych procesów, np. przemysłowych.
Certyfikat Redukcji Niskiej Emisji „PreQurs” wydaje krakowski Instytut Certyfikacji Emisji Budynków. Zaświadcza on o tym, że dostarczane do danego budynku ciepło systemowe jest nierozerwalnie związane z ograniczeniem emisji szkodliwych substancji do powietrza.