Za zastąpieniem piecyków gazowych instalacją centralnej ciepłej wody przemawiają ważne argumenty.
Po pierwsze – bezpieczeństwo. Dzięki zastosowaniu systemu podgrzewania wody ciepłem systemowym, można wyeliminować zagrożenie związane z zatruciem tlenkiem węgla (popularnie zwanym czadem), które jest spowodowane niedrożnymi przewodami wentylacyjnymi lub spalinowymi albo niesprawnym piecykiem.
Czad jest śmiertelnie niebezpieczny – co roku w Polsce tlenkiem węgla zatruwa się od kilkuset do blisko dwóch tysięcy osób, a kilkadziesiąt z nich umiera. Od początku października do końca roku 2024 czad zabił 27 osób! Ciepła woda z wykorzystaniem ciepła systemowego jest użytkownikowi dostarczana bezpiecznie poprzez instalację wewnętrzną bezpośrednio do łazienki i kuchni.
Po drugie – komfort i jakość. Podgrzewanie ciepłem systemowym zapewnia wodę o odpowiedniej temperaturze niemal natychmiast po odkręceniu kranu. Dodatkowo, po likwidacji piecyka zyskujemy w kuchni bądź łazience przestrzeń, którą możemy dowolnie wykorzystać.
Po trzecie – oszczędność. Nie musimy już czekać aż piecyk ogrzeje zimną wodę, więc ilość pobieranej wody i ilość powstających ścieków się zmniejsza. Nie zaprząta nas przegląd urządzeń gazowych i kanałów spalinowych.
100
tys.piecyków gazowych zlikwidowano w Krakowie i sąsiedniej Skawinie od 2004 roku
Dostawcy ciepła systemowego, takie przedsiębiorstwa energetyki cieplnej (PEC), jak np. MPEC Kraków, MPEC Kielce, Elektrociepłownia Ciechanów, PEC Gliwice czy LPEC Lublin, przez cały rok realizują program „Ciepła woda bez piecyka”. Jest on skierowany do spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych, których budynki są przyłączone do sieci ciepłowniczej, ale ciepłą wodę mieszkańcy uzyskują np. za pomocą gazowych podgrzewaczy (czyli popularnych junkersów). Program umożliwia skorzystanie z jednego źródła ciepła zarówno do ogrzewania mieszkań, jak i podgrzania ciepłej wody użytkowej (c.w.u.).
Inwestycja wiąże się z realizacją węzła ciepłej wody (rozbudowa istniejącego indywidualnego węzła c.o.) i instalacji ciepłej wody w całym budynku, we wszystkich lokalach. Nie ma możliwości podłączenia pojedynczego mieszkania.
– Za likwidacją gazowych piecyków przemawia głównie wzrost poczucia komfortu i wyeliminowanie zagrożenia wybuchem czy zatrucia tlenkiem węgla, ale coraz częściej także prawa ekonomii. Za spalanie gazu w najbliższych latach będziemy płacić coraz więcej w związku ze stopniowym wchodzeniem w życie systemu ETS2. Dodatkowo, aby utrzymać w dobrej kondycji infrastrukturę gazową trzeba też w koszty wkalkulować remonty i przeglądy urządzeń grzewczych, a także wydatki spółdzielni i wspólnot związane z eksploatacją kominów spalinowych – wyjaśnia Krzysztof Szaliński, prezes PEC-Gliwice.
Ciepła woda bez piecyka to:
- woda wodociągowa podgrzewana ciepłem produkowanym w elektrociepłowni,
- podgrzanie odbywa się w węźle cieplnym, który jest usytuowany najczęściej w piwnicy,
- nie jest to ta sama woda, co w kaloryferach, jest bezpieczna i zdatna do picia.
Likwidujemy piecyk. Prosto i szybko
Czas prac w mieszkaniu, obejmujących m.in. usunięcie piecyka, likwidację przewodów gazowych i przebicie się do przewodów kominowych, wprowadzenie instalacji, montaż wodomierza, prace wykończeniowe, jest szacowany na kilka godzin, zazwyczaj cztery–pięć. Na ostatnim etapie, ciepła woda w mieszkaniu jest na krótko wyłączana. Prace u jednego lokatora zazwyczaj nie wpływają na dostawy ciepłej wody w innych mieszkaniach.
Instalacja c.w.u. składa się z dwóch izolowanych przewodów rurowych. Jeden z nich służy do przesyłu wody ogrzanej w węźle cieplnym do mieszkań, drugi – do cyrkulacji, która ma zapewnić odpowiednią temperaturę wody od razu po odkręceniu kranu. Przewody te, w zależność od lokalizacji punktów poboru wody w mieszkaniach, biegną albo w niewykorzystywanych po likwidacji piecyków kanałach spalinowych, albo znajdują się na klatkach schodowych.
Koszty likwidacji piecyka i wykonania instalacji c.w.u. są zazwyczaj pokrywane z przeznaczonego na ten cel funduszu remontowego lub z premii termomodernizacyjnej, o którą może wystąpić spółdzielnia mieszkaniowa. Wsparcia przy realizacji programu udziela Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej – formy pomocy są różne, np. dotacje czy preferencyjne pożyczki.
Lubelskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej S.A. (LPEC) w ramach doposażenia węzłów c.o. w moduły c.w.u. nieodpłatnie wykonuje projekt węzła ciepłej wody, finansuje jego zakup i bezpłatnie montuje węzeł w miejscu zabudowy. Po stronie odbiorcy pozostaje wykonanie projektu i instalacji ciepłej wody w budynku.
W Krakowie, na realizację programu przeznaczono dotychczas około 200 mln złotych, z czego około 150 mln na przyłączenie budynków oraz węzły cieplne, a około 50 mln na dofinansowanie budowy instalacji wewnętrznych w mieszkaniach odbiorców.
Czad – cichy zabójca
Tlenek węgla, potocznie nazywany czadem, to bezbarwny i bezwonny, niewyczuwalny przez ludzi, silnie trujący gaz, który powstaje jako produkt niepełnego spalania substancji zawierających w cząsteczkach węgiel, np. podczas wadliwego działania piecyka gazowego, kominka, pieca węglowego czy kuchni węglowej.
Objawy zatrucia czadem
ból i zawroty głowy, osłabienie, zaburzenia świadomości (nawet śpiączka), nudności, wymioty, zaburzenia równowagi, problemy z oddychaniem, ból w klatce piersiowej
Czad do organizmu dostaje się poprzez układ oddechowy, a następnie jest wchłaniany do krwi. Prowadzi do niedotlenienia narządów, a często do śmierci.
W listopadzie 2024 roku szef MSWiA wydał rozporządzenie, które weszło w życie tuż przed świętami, 23 grudnia. Właściciele mieszkań muszą zamontować przynajmniej po jednej czujce dymu oraz tlenku węgla. Mają na to czas do 1 stycznia 2030 roku. W nowo powstających lokalach czujki mają już być montowane standardowo.
– W krajach, w których wprowadzono obowiązek posiadania czujek, liczba ofiar jest znacznie mniejsza. Czujka dymu i tlenku węgla, to niewielka rzecz, a może uratować życie – przekonuje minister Tomasz Siemoniak.