Ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla znajdują się na historycznie wysokim poziomie. Od stycznia br. wzrosły o ponad 50 proc. Taniej nie będzie, np. brokerzy z Vertis Environmental Finance przewidują, że na koniec 2021 roku mogą osiągnąć ponad 60 euro.
Im wyższe cele, tym wyższe ceny
W grudniu 2020 roku przywódcy UE w ramach Europejskiego Zielonego Ładu zatwierdzili nowy cel redukcji emisji do 2030 roku – o co najmniej 55 proc. w porównaniu z rokiem 1990 (wcześniej zakładano redukcję o 40 proc.). I to właśnie podniesienie poziomu redukcji spowodowało wzrost cen w europejskim systemie handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla ETS (Emission Trading Scheme).
ETS Unia Europejska wprowadziła 16 lat temu. Jest kluczowym elementem polityki UE na rzecz walki ze zmianą klimatu. To pierwszy i największy na świecie rynek uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Objął ponad 11 tys. podmiotów, m.in. z sektora energetycznego, przemysłu ciężkiego czy lotnictwa. Poprzez wydawanie uprawnień wyznaczających przedsiębiorstwom limit zanieczyszczeń miał się przyczynić do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. Gdy wielkość emisji przekraczała limit, firmy musiały kupować uprawnienia od innych podmiotów na rynku, gdy emitowały mniej zanieczyszczeń, mogły sprzedać te dodatkowe zezwolenia i zwiększać przychody. – Pozwolenia na emisję dwutlenku węgla to jeden z najlepszych dostępnych obecnie instrumentów pozwalających wpływać na zachowanie przemysłu i niezbędną redukcję zużycia węgla – podkreślał Frans Timmermans, unijny komisarz ds. klimatu.
Kto zapłaci za wyższe ceny uprawnień
Z wielu stron słychać jednak krytyczne głosy na temat funkcjonowania ETS. Mówi się o potrzebie renegocjacji systemu, bowiem koszty emisji są nieprzewidywalne i spekulacyjne (tak np. tegoroczne gwałtowne zwyżki cen komentowali eksperci londyńskiego funduszu hedgingowego Andurand).
Skoki cen uprawnień do emisji w Polsce uderzają przede wszystkim w ciepłownie zasilane węglem, których właścicielami zwykle są samorządy.
– Rosnące koszty emisji to jeden z najważniejszych i najgroźniejszych bieżących problemów. Dla branży już ubiegłoroczne 20 euro za tonę było wysokim poziomem, a teraz mamy znacznie wyższe koszty, ponad 50 euro za tonę. To dla źródeł ciepła wydatek, który może skutkować utratą płynności finansowej. Takie sygnały już odbieramy z małych i średnich przedsiębiorstw – podkreśla Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie (IGCP).
W piśmie z kwietnia br. do Komisji Europejskiej, adresowanym do komisarzy: Fransa Timmermansa, Margrethe Vestager i Kadri Simpson, Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie zwróciła się o pilne zbadanie przyczyn drastycznego wzrostu cen uprawnień oraz podjęcie niezbędnych środków w celu zreformowania systemu handlu uprawnieniami. Jednocześnie IGCP podkreśliła, że rosnące gwałtownie ceny pochłaniają przychody wielu firm ciepłowniczych, co z jednej strony uniemożliwia przeprowadzanie inwestycji w zakresie poprawy efektywności energetycznej, z drugiej – wymusza wzrost cen ciepła. A to grozi odpływem lokalnych klientów i stosowaniem alternatywnych, szkodliwych dla środowiska źródeł ciepła.
Czy ratunkiem dla polskiego ciepłownictwa i w ogóle całego sektora energetycznego będzie Fundusz Modernizacyjny?
Fundusz dla energetyki
W czwartek 13 maja br. Sejm zakończył prace nad nowelizacją ustawy o handlu emisjami gazów cieplarnianych, która określa zasady ubiegania się o wsparcie z Funduszu Modernizacyjnego. Nowelizacja dostosowuje polskie prawo do regulacji UE dotyczących zasad funkcjonowania systemu handlu uprawnieniami do emisji w latach 2021-2030. Ustawa czeka na podpis prezydenta.
Priorytetowe inwestycje finansowane z FM
Fundusz Modernizacyjny będzie wspierał inwestycje przede wszystkim z zakresu: wytwarzania i użytkowania energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych; ciepłownictwa; magazynowania energii i modernizacji sieci energetycznych, w tym rurociągów należących do systemów ciepłowniczych, sieci elektroenergetycznej; transformacji regionów uzależnionych od stałych paliw kopalnych, sprawiedliwych przemian tych regionów; efektywności energetycznej, w tym w sektorach transportu, budownictwa, rolnictwa i odpadów.
Fundusz Modernizacji (FM) zacznie działać w połowie 2021 roku. Jego zadaniem jest wsparcie transformacji energetycznej w krajach, w których w 2013 roku PKB per capita było niższe niż 60 proc. średniej w UE. Na budżet funduszu złożą się pieniądze ze sprzedaży przez Komisję Europejską uprawnień do emisji dwutlenku węgla stanowiących 2 proc. całkowitej puli unijnej. Polska będzie największym beneficjentem FM – skorzysta z ponad 43 proc. dostępnej puli o wartości co najmniej 20 mld zł w okresie 2021-2030. W projekcie opisano procedurę ubiegania się o wsparcie: składanie wniosków, selekcję, umowy, dokumentowanie realizacji.
Pieniądze zostaną przeznaczone na modernizację systemu energetycznego i poprawę efektywności energetycznej. Operatorem Funduszu jest NFOŚiGW, pod nadzorem ministra do spraw klimatu.
– Dzięki realizacji inwestycji, przy wsparciu Funduszu Modernizacyjnego mamy szansę na przyspieszenie transformacji sektora energetycznego, szczególnie ciepłownictwa, które wymaga dużych nakładów finansowych – zaznaczył minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka. I dodał: – Realizacja tych inwestycji przyczyni się do osiągnięcia przez Polskę zobowiązań wynikających z polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej.
Środki z FM sfinansują m.in. inwestycje z zakresu modernizacji sektora energetycznego, magazynowania energii, a także efektywności energetycznej w budownictwie. Mają one pobudzić obszary gospodarki zaangażowane w transformację energetyczną, przyczynią się do tworzenia nowych miejsc pracy oraz zwiększą konkurencyjność polskich firm. Dodatkowo – ograniczenie emisji gazów cieplarnianych oraz innych zanieczyszczeń powietrza poprawi stan zdrowia oraz komfort życia Polaków.