Życie jest jednak bardziej skomplikowane niż pieniądze. O rekompensatach można mówić z psychologicznej perspektywy zawsze tam, gdzie mówi się o stracie. A o stracie mówić z kolei można zawsze wtedy, kiedy mówimy o zasobach. 

Co to są zasoby? Chcielibyśmy, żeby sprawa się wreszcie dla nas uprościła, ale niestety, końca nie widać: zasoby to po prostu to, co jest dla nas ważne. Zasobem może być miłość, młodość, pieniądze, czas, ludzie, zdrowie, a nawet nadzieja czy motywacja. Bez względu na to, co będzie dla nas zasobem, wiemy z badań, że zbudowani jesteśmy tak, że zysk robi na nas mniejsze wrażenie niż strata, toteż będziemy próbowali tych zasobów sobie dodawać, żeby mieć więcej, żeby nie stracić i żeby zrekompensować sobie to, co straciliśmy. Z kolei utrata albo nawet brak efektów naszych starań (czyli staramy się, a ciągle mamy tyle samo), powoduje stres.

Granice to wyraz szacunku budujący taką odległość między ludźmi, z której możemy kochać siebie i innych jednocześnie

W praktyce oznacza to, że ludzie mogą tracić różne rzeczy i chcieć od nas rekompensat. Ciekawostką jest fakt, że taką stratą jest na przykład zdrada. Dla mężczyzn zdradą jest głównie zdrada fizyczna (Czy z nim spałaś?). Dla kobiet z kolei zdrada może mieć kilka odmian: Czy ją kochasz? Czy dajesz jej pieniądze? Czy spędzasz z nią czas? Czy myślisz o niej? Już na tym etapie widać, że ktoś może się od nas domagać rekompensat nawet wtedy, kiedy my uważamy, że nie jesteśmy nic winni.

I to kolejny problem. Najczęściej uważamy, że inni są nam więcej winni niż my im. Jeśli ktoś doprowadzi do uszczerbku naszych zasobów, najczęściej uważa, że niewiele się stało i jakiś rekompensujący ochłapek powinien spowodować, że się odczepimy. Na przykład w sytuacji stłuczki na ulicy: „Dam panu może dwieście złotych i każdy to panu odklepie tak, że nie będzie widać”. Ta dysproporcja w odniesieniu do krzywdy wyrządzonej a spowodowanej, stwarza w życiu kolejne kłopoty: łatwo sprawić, żebyśmy poczuli się poszkodowani i trudno nas z tego poczucia poszkodowania wyciągnąć. 

Drugi kłopot jest taki, że jeśli stosujemy zasadę oko za oko, to uznajemy, że trzeba się ludziom odwdzięczać pięknym za nadobne. Reguła „oko za oko” kwitnie, kiedy odwdzięczamy się za dobro, ale jest dewastująca, kiedy zaczynamy się mścić, ponieważ – co już wiemy – poszkodowany zawsze czuje się bardziej poszkodowany, niż się szkodzącemu wydaje, że powinien. Załóżmy więc, że robimy komuś krzywdę (przypadkiem nawet). On nam oddaje. Myślimy: „No za mocno oddał! Aż takiej krzywdy mu nie zrobiłem! Muszę wyrównać”. Wyrównujemy. Na co druga osoba: „I tak byłam delikatna, ale widzę, że nie ma co się szczypać. Teraz moja krzywda jest jeszcze większa. Muszę oddać…”. I tak w kółko.

Czy więc z rekompensat rezygnować? Otóż nie. Rekompensata jest próbą pójścia dalej. Można by nawet powiedzieć – pewną formą sprawiedliwości, której, jeśli nie zaznamy, powróci myślą, że zostaliśmy nieuczciwie potraktowani. Rekompensat należy się domagać, a także je brać, jeśli tylko są oferowane, ponieważ rekompensata oczyszcza relacje. Nie ciągniemy za sobą ogona poczucia winy i nie rozgrzebujemy przeszłości. Nawet jeśli była nieprzyjemna. Rzec by można, „porzucamy nadzieję na lepszą przeszłość”, a idziemy do przodu, wiedząc już (choćby z tego artykułu), że rekompensata nie pokryła całej naszej straty, ale przynajmniej coś tam było.

Co ciekawe, jeśli rekompensaty nie odbierzemy, może to w nas budować pogardę dla drugiej strony. I odwrotnie: jeśli ktoś rekompensatę oferuje, a ktoś jej nie przyjmuje, to także może budować myśl, że obrażalski, zadufany, nie potrzebuje, bo i tak bogaty, cwaniaczek. Mówiąc wprost, jeśli uśrednić wszystko, co wiemy o rekompensatach – lepiej dawać i lepiej brać. Choćby dla jakości dalszej współpracy i zdrowia psychicznego.

Rekompensaty i granice, jakie stawiamy w relacjach, służą więc nie temu, żeby wszyscy się odczepili, ale wręcz przeciwnie, by można było z nimi dalej budować. Niektórzy twierdzą, że budują zdrowy dystans między nami a kimś innym. Nadal mamy w nim szacunek dla siebie (bo nie daliśmy się do końca wykorzystać) i dla innych (bo próbują przynajmniej trochę zrekompensować). Poetycko mówi się, że granice to wyraz szacunku budujący taką odległość między ludźmi, z której możemy kochać siebie i innych jednocześnie. 

To ważne, ponieważ wielu ma tendencję do zacierania granic i na przykład poświęcania się. Poświęcanie się, choć dobrze wygląda w filmach, w życiu ciągnie za sobą ogon rozczarowań i jątrzącej się żółci. Stąd, dla osób, które mają z tym kłopot, przypomina się, żeby w razie problemów z odróżnieniem, przypomnieć sobie jajecznicę na boczku, gdzie kura się zaangażowała, a świnia poświęciła.